Policjanci z wrocławskiego komisariatu usłyszeli zarzuty znęcania się fizycznego i psychicznego nad Igorem Stachowiakiem, ale w tej sprawie nadaj jest wiele pytań bez odpowiedzi. – Nie spocznę, dopóki nie dowiem się, jak zabito mojego syna. Jest wiele dowodów świadczących o tym, że został uduszony. To m.in. opinia lekarza, który interweniował na komisariacie czy ślady na szyi mojego syna – powiedział w rozmowie z „Faktem” ojciec zmarłego 25-latka.
Maciej Stachowiak tłumaczył, że nie ma wątpliwości, co do swoich słów. – Ekspertyzy fachowców, ocena akt śledztwa i w końcu wiele niewyjaśnionych wątków – wymieniał dowody.
Proces policjantów ruszy 12 lipca przed sądem rejonowym we Wrocławiu. Jak podaje Fakt24.pl, rodzina Stachowiaka oraz jej pełnomocnicy już od pierwszej rozprawy przed sądem będą się domagać zmiany kwalifikacji czynu na zabójstwo z zamiarem ewentualnym.
Śmierć Igora Stachowiaka
Nowe ustalenia ws. śmierci na komisariacie 25-letniego Igora Stachowiaka, do której doszło w maju 2016 roku, wyszły na jaw dopiero dzięki dziennikarskiemu śledztwu. W programie TVN „Superwizjer” ujawniono m.in. wypowiedzi anonimowych osób i fragmenty nagrań. W reportażu autorstwa Wojciecha Bojanowskiego stwierdzono, że zatrzymany był rażony paralizatorem również w policyjnej toalecie. W TVN24 pokazano nagranie z kamery, która była przymocowana do paralizatora. Mężczyzna był rażony paralizatorem w momencie, kiedy był zakuty w kajdanki, a na to nie zezwalają przepisy. Funkcjonariusze kazali też zatrzymanemu zdjąć spodnie, aby go przeszukać. Po zajściach w toalecie Igor Stachowiak zmarł. Mimo że na komisariacie są zainstalowane kamery, nie zachowały się żadne nagrania z tamtego dnia.