Jerzy Zięba i antyszczepionkowcy pod lupą prokuratury. „Mamy już kilka przyznań się do winy”

Jerzy Zięba i antyszczepionkowcy pod lupą prokuratury. „Mamy już kilka przyznań się do winy”

Jerzy Zięba
Jerzy Zięba Źródło: YouTube
Lekarz pediatra Dawid Ciemięga dopiął swego i po złożeniu obszernego materiału dowodowego doczekał się ruchu ze strony prokuratury. Śledczy wszczęli postępowanie ws. zniesławienia. Śledztwo ma objąć m.in. słynnego guru antyszczepionkowców Jerzego Ziębę, o którym pisał pod koniec ubiegłego roku pisał także tygodnik „Wprost”.

„To jest informacja nie tylko dnia, miesiąca ale być może roku. Po ocenie materiału dowodowego, Prokuratura rozpoczyna sprawę” – poinformował na swoim koncie na Facebooku lekarz Dawid Ciemięga. „Jerzy Zięba został obciążony zeznaniami, złożyłem obszerny materiał dowodowy wykazując oczernianie mnie, polskich Pediatrów i środowiska lekarskiego w Polsce przez tego człowieka” – ogłosił Ciemięga. Jak dodał, zeznaniami zostało obciążonych też „bardzo dużo innych osób, hejterów, antyszczepionkowców, aktywistów ruchu antyszczepionkowego”. „Wymiar Sprawiedliwości już po Was idzie” – zapowiedział.

Młody lekarz, który wypowiedział wojnę Jerzemu Ziębie i ruchowi antyszczepionkowemu dodał też, że są już pierwsze efekty śledztwa. „Mamy już kilka przyznań się do winy, ale o tym będę informować później” – napisał. „Jak Wszyscy widzicie – udało się. Teraz będziemy walczyć z hejtem, oszczerstwami, pseudonauką, naciąganiem pacjentów i szerzeniem nieprawdziwych informacji. A na tym skorzystają przede wszystkim mali i więksi pacjenci” – zakończył swój wpis Ciemięga.

Tygodnik „Wprost” o sprawie Jerzego Zięby

O praktykach stosowanych przez Jerzego Ziębę i jego wyznawców pisał też tygodnik „Wprost”. Jesienią 2017 roku informowaliśmy o oburzeniu rodzin Zbigniewa Wodeckiego, Grzegorza Miecugowa i Tomasza Kality, których Jerzy Zięba wykorzystał do rozwoju swojego „pseudomedycznego biznesu”.

„Zięba, chociaż nie jest lekarzem, wie jak leczyć Polaków lepiej niż wszyscy profesorowie medycyny razem wzięci. W obu przypadkach nie miał dostępu do dokumentacji medycznej. Nie rozmawiał z lekarzami obu pacjentów. Grzegorza Miecugowa nawet nie znał. Z Tomaszem Kalitą spotkał się tylko raz. – Sam się do nas zgłosił kiedy zobaczył, że sprawa jest tak medialna – mówi Anna Kalita. Tak samo wypowiadał się zresztą po śmierci Zbigniewa Wodeckiego. Jego też nie znał, nawet nie wiedział co dokładnie mu dolegało, ale jego zdaniem też można było go uratować. Sugerował tak publicznie w warszawskim klubie Ronina. 22 maja 2017 roku. Dokładnie w dniu śmierci Zbigniewa Wodeckiego” – pisał Szymon Krawiec w artykule z 30 października 2017 roku.

Więcej możesz przeczytać w 44/2017 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.

Źródło: WPROST.pl / Facebook