Andrzej Duda na polu walki o referendum zdaje się coraz bardziej osamotniony. Opozycja jego propozycję krytykuje, politycy z macierzystej partii reagują w najlepszym wypadku powściągliwie, a niektórzy otwarcie kpią. Po suwerenie też jakby nie widać entuzjazmu. Mało prawdopodobne, by szturmował jesienią urny.
Na razie nic nie wskazuje na to, żeby ta lista 15 pytań (od zagwarantowania w konstytucji 500 plus, wieku emerytalnego, po ochronę pracy i bezpieczeństwa żywności) wywoła fundamentalną i poważną debatę o ustawie zasadniczej. Cała historia raczej nie przysporzy też prezydentowi popularności, nie podbuduje wizerunku, słowem nie poniesie politycznie Andrzeja Dudy. Jeśli wynik referendum okaże się porażką, prezydent będzie musiał sam zjeść tę żabę.
Zamiast 15 pytań ciśnie się więc jedno: po co to wszystko?
Czytaj też:
Gersdorf o pomyśle konstytucyjnego zagwarantowania 500 plus. „To byłby kaganiec”Czytaj też:
Zmiany w konstytucji. Prezydent Duda ogłosił pytania referendalneCzytaj też:
Leszek Miller wyśmiał pytania z referendum prezydenta. „Jesteś za tym, by Polska grała na każdym mundialu?”