Portal Onet.pl poinformował, że prokurator Katarzyna Pokorska zajmująca się sprawą Stanisława Gawłowskiego zrezygnowała z prowadzenia śledztwa. To właśnie Pokorska wraz z Witoldem Grdeniem stawiała zarzuty sekretarzowi generalnemu PO. Informacja została potwierdzona przez rzecznik prasową Prokuratury Krajowej Ewę Bialik. Oficjalnie podano, że jedna z prokuratorów pracujących w zespole prowadzącym postępowanie w sprawie tzw. afery melioracyjnej z uwagi na sytuację osobistą złożyła wniosek o cofniecie ją z delegacji w Zachodniopomorskim Wydziale Zamiejscowym Prokuratury Krajowej w Szczecinie i powrót do jednostki macierzystej.
Według ustaleń portalu Onet.pl Pokorska miała coraz większe wątpliwości odnośnie kierunku, w którym szło śledztwo. – Wszystko wskazuje na to, że straciła zaufanie przełożonych z Warszawy. Podobno chciała zwolnić z aresztu Bogdana K. – mówi informator portalu. Dziennikarze ustalili, że od kilku tygodni trwają intensywne czynności z udziałem Stanisława Gawłowskiego. Polityk PO został w areszcie skonfrontowany z Krzysztofem B., podejrzanym o korupcję biznesmenem z Darłowa. Przesłuchani mieli zostać również członkowie rodziny Gawłowskiego.
Sprawa Gawłowskiego
Poseł Platformy Obywatelskiej Stanisław Gawłowski został zatrzymany i aresztowany w połowie kwietnia. Prokuratura postawiła posłowi zarzuty popełnienia pięciu przestępstw, w tym trzech o charakterze korupcyjnym. Prokuratura podawała, że ze zgromadzonego w toku śledztwa materiału dowodowego wynika, że w sierpniu 2011 roku ówczesny poseł i wiceminister środowiska Stanisław G. przyjął w swoim domu korzyść majątkową w postaci co najmniej 170 tysięcy złotych w gotówce od jednego z przedsiębiorców. W zamian, wykorzystując swoją pozycję wiceministra, oferował przedsiębiorcy pomoc w zdobywaniu wielomilionowych kontraktów od Zachodniopomorskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Szczecinie.
Wiceminister miał także nakłaniać przedsiębiorcę do wręczenia dyrektorowi Zachodniopomorskiego Zarządu Melioracji łapówki w kwocie co najmniej 200 tysięcy złotych. Argumentował, że to warunek, aby firma przedsiębiorcy funkcjonowała i utrzymała się na rynku. Pieniądze zostały przekazane, a dyrektor Zachodniopomorskiego Zarządu Melioracji Tomasz P. jest obecnie jednym z głównych podejrzanych w tzw. „aferze melioracyjnej” i został tymczasowo aresztowany.
Zegarki za stanowisko
Jak wynika z ustaleń śledztwa, poseł Stanisław G. przyjął ponadto korzyść majątkową w postaci dwóch zegarków marki Tag Heuer o łącznej wartości prawie 26 tysięcy złotych. Otrzymał je w czerwcu 2011 roku od zastępcy dyrektora do spraw Administracji, Informatyki, Marketingu i Współpracy z Zagranicą w Instytucie Meteorologii i Gospodarki Wodnej Łukasza L. W zamian deklarował utrzymanie przez Łukasza L. stanowiska zastępcy dyrektora w Instytucie Meteorologii i Gospodarki Wodnej, nad którym to Instytutem Stanisław G. sprawował nadzór jako Sekretarz Stanu w Ministerstwie Środowiska.
Zegarki te zostały wskazane wcześniej Łukaszowi L., poprzez wysłanie mu ich zdjęć drogą mailową. Prywatny adres mailowy Łukasza L. został uprzednio przekazany Stanisławowi G. przez oskarżonego między innymi o przestępstwa korupcyjne w innym postępowaniu karnym Mieczysława O., który od 1 czerwca 2006 roku do 31 maja 2015 roku pełnił funkcję Dyrektora Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej i był przełożonym Łukasza L. Zegarki zostały dostarczone Stanisławowi G. do Ministerstwa Środowiska przez jednego z kierowców Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej w zapakowanej torbie z napisem: „Do rąk własnych”. Oba zegarki Stanisław G. nosił później na rękach.
Ujawnienie tajemnicy i plagiat
Prokuratura ogłosiła ponadto posłowi Stanisławowi G. zarzut ujawnienia nieuprawnionej osobie informacji niejawnej o klauzuli „zastrzeżone”. Dotyczyła ona pisma skierowanego przez Szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego do Ministra Środowiska. Niejawne informacje zawarte w tym dokumencie Stanisław G. przekazał innemu podejrzanemu. Takie bezprawne działanie ówczesnego wiceministra środowiska naruszyło prawidłowe wykonywanie zadań Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego w zakresie rozpoznawania, zapobiegania i wykrywania przestępstw.
Poseł usłyszał także zarzut popełnienia plagiatu w pracy doktorskiej, którą obronił w Społecznej Wyższej Szkole Przedsiębiorczości i Zarządzania w Łodzi, uzyskując w marcu 2011 roku tytuł doktora nauk ekonomicznych. Z zeznań świadków, a także z opinii biegłych wynika, że przygotowując pracę doktorską, przywłaszczył sobie autorstwo cudzych utworów.
Czytaj też:
Żona Stanisława Gawłowskiego: Mam nadzieję, że ci ludzie za to zapłacą