Według naszych informacji po wyborach do Parlamentu Europejskiego w 2019 roku PiS planuje zmienić ordynację do Sejmu. – Nadal będzie większościowa, tylko powstanie 100 małych okręgów wyborczych, 3-5 mandatowych. Taki podział spowoduje polaryzację sceny politycznej. Małe partie zostaną bez szans – zdradza nasz informator.
Ostateczna decyzja w sprawie zmiany ordynacji do Sejmu miała w PiS jeszcze nie zapaść, bo kierownictwo partii chce najpierw przetestować zmianę ordynacji w wyborach do Parlamentu Europejskiego (red. PiS pod koniec czerwca złożył projekt zmian w ordynacji do PE. Partia rządząca chce, aby w okręgach do PE wybierano co najmniej trzech europosłów oraz wprowadza nowy sposób przeliczenia mandatów. Zlikwidowany zostanie tzw. głos wędrowny, który sprawiał, że liczba mandatów w okręgu była zmienna.)
– PiS liczy, że w takim układzie pokona Platformę, bo prawdopodobnie nie będzie jednej, wspólnej listy opozycyjnej. Być może Platforma, Nowoczesna i PSL stworzą jedną listę, a Petru z lewicą drugą. Takie zagranie ze strony prezesa PiS nie dziwi. Mam możliwość by zmienić ordynację tak, by to jego partia wygrała. Tylko, ze w przyszłości może się to obrócić przeciwko niemu – mówi polityk Platformy Obywatelskiej. I dodaje, że takimi zmianami w ordynacji wyborczej PiS chce zmusić małe partie, takie jak Kukiz15, żeby startowały z list Zjednoczonej Prawicy. Bo inaczej nie będą miały szans w wyborach. – Powstanie prawicowego dużego bloku wobec podziałów na opozycji, to marzenie Jarosława Kaczyńskiego – mówi polityk opozycji.