Co najczęściej wykrzykują politycy, którzy w danej chwili nie mają dostępu do mikrofonu, a chcieliby wnieść coś do dyskusji? Okazuje się, że jest to słowo „brawo”, które w obecnej kadencji Sejmu padło już 2660 razy. Jak widać, nie wystarczy dziś samo bicie braw – swoje poparcie dla słów mówcy trzeba jeszcze podkreśli werbalnie. Drugim najczęściej słyszanym okrzykiem, jest „kłamca”, liczony razem z „kłamiesz”. Zarzut ten pod adresem polskich posłów i posłanek padał w tym Sejmie już 973 razy. Na kolejnych miejscach mamy reakcje takie jak „ooo!” (515 naliczonych przypadków) i „skandal” (to słowo padało 442 razy).
Pomimo tak często podkreślanego oburzenia, posłowie obecnej kadencji śmieją się o wiele częściej niż przed 2015 rokiem. Tak, to też zostało policzone przez Macieja Ozdowskiego. Analiza stenogramów z kilku kadencji pozwoliła również oszacować, że marszałkowie wyłączają mikrofon o wiele częściej niż w latach poprzednich. Mimo tak częstego dyscyplinowania posłów, nie mają oni chyba zbyt dużego szacunku do urzędu Marszałka Sejmu. Z danych zebranych przez skrupulatnego informatyka dowiadujemy się, że najczęściej salwy śmiechu wzbudzał właśnie marszałek Marek Kuchciński. Takich przypadków naliczono aż 395. Wiemy też, którzy posłowie najczęściej pozwalają sobie na okrzyki z sali. Tu nie ma zdziwienia. Najaktywniejsi pod tym względem są Krystyna Pawłowicz z PiS (2252 przypadki) i depczący jej po piętach Sławomir Nitras z PO (2237 razy).
Więcej na ten temat przeczytać można w najnowszej „Rzeczpospolitej”.
Czytaj też:
Sławomir Nitras pozwał Krystynę Pawłowicz. „Nigdy nie używałem narkotyków”