Starsi widzowie mogą pamiętać Katarzynę Obarę jako prezenterkę TVP2. Została wypatrzona przez szefującą stacji Ninę Terentiew i równie nagle zwolniona przez Alicję Resich-Modlińską. Po tej przygodzie prowadziła też własną restaurację i angażowała w politykę we Wrocławiu. Przez osiem lat sprawowała mandat radnej, współpracowała z klubem prezydenta miasta Rafała Dutkiewicza, jednak po skrytykowaniu tego polityka ich drogi się rozeszły. Teraz zamierza dać mieszkańcom wybór inny niż PiS czy PO.
– Chcę się tym zajmować, bo jestem idealistką. Mam poczucie, że mogę zrobić wiele pożytecznego dla ludzi. Kropla drąży skałę, a jako radna z ośmioletnim stażem jestem tą kroplą. Od dwóch lat funkcjonuję w radzie miejskiej jako niezrzeszona i zawsze głosuję na projekty, które uważam za wartościowe. Niezależnie czyjego są autorstwa: PiS czy Nowoczesnej, klubu Dutkiewicza, czy PO. Na tym właśnie polega rządzenie na poziomie lokalnym – podkreślała.
Wyjaśniła też, co konkretnie nie podobało jej się w sposobie sprawowania władzy przez Rafała Dutkiewicza. – W pewnym momencie przestaliśmy z Dutkiewiczem nadawać na tych samych częstotliwościach. On uważa, że jest nieomylny i tak zarządza miastem. A w radzie miejskiej ręcznie steruje głosowaniami – wyjaśniała. – Drażniło mnie, że w samorządzie nie ma miejsca na dyskusję, debatę. Kiedy o pewne kwestie pytałam: „Dlaczego?”, najczęściej w odpowiedzi słyszałam: „bo tak”. Nie akceptuję takiej argumentacji. Poza tym drażnią mnie rozmaite koterie, które przez tyle lat rządzenia przez jednego prezydenta utworzyły się w mieście – tłumaczyła.
Czytaj też:
TOP 5: Twarze nowego Wrocławia