Martyna Wojciechowska: Przebiłam szklany sufit, dla kobiet na krańcach świata

Martyna Wojciechowska: Przebiłam szklany sufit, dla kobiet na krańcach świata

Martyna Wojciechowska
Martyna Wojciechowska Źródło: Newspix.pl / MICHAL PIESCIUK
Martyna Wojciechowska, dziennikarka, podróżniczka, kierowczyni rajdowa i alpinistka opowiada o prawach kobiet w Polsce i na świecie. Oraz o tym, jak powinniśmy dziś rozumieć feminizm.

Patrząc w skali całego świata, czy my, Polki, nie przesadzamy, bojąc się o własne prawa? Co pani myśli o Czarnych Protestach?

Nie przesadzamy. Majstrowanie przy zmianach legislacyjnych dotyczących praw kobiet to poważne zagrożenie. Protestując tutaj, w świecie zachodnim, walczymy o prawa kobiet na całym świecie. Nie robimy tego tylko dla siebie, swoich córek czy swoich rodaczek. Robimy to także dla kobiet na krańcach świata. Obchodzimy właśnie setną rocznicę nadania praw wyborczych kobietom w Polsce, wymuszonego oczywiście, bo nikt by nam ich nie dał. A przecież są kobiety, które dopiero zaczynają iść tą drogą, na przykład w Arabii Saudyjskiej, gdzie prawa wyborcze otrzymały trzy lata temu, a dopiero w ubiegłym miesiącu zdobyły prawo do prowadzenia pojazdów mechanicznych. Jeśli one zobaczą, że my, Europejki, odpuszczamy, jeśli poczują, że nie umiemy tych wywalczonych praw obronić, utrzymać mocną ręką i nie pacyfikujemy w zarodku każdej próby odebrania nam choć cząstki naszych wolności, to przecież dla nich nie ma nadziei.

Ale feminizm niektórych odstrasza.

Feminizm to nic innego jak równouprawnienie, czyli jedyny słuszny i sprawiedliwy podział ról. Wracanie do dyskusji o feminizmie jest archaizmem. Nie wypada już tego robić. Niech bycie seksistą będzie łatką, z którą trudno się żyje. Na razie mamy kuriozalną sytuację, że to bycie feministką utrudnia życie.

Jak zatem ocenia pani akcję #metoo?

Jest ważna i potrzebna. Sama padłam tego ofiarą, więc cieszę się, że nareszcie mówimy o tym głośno. Ale przykład Kevina Spacey pokazuje, że nadużywane nie są jedynie kobiety. Akcja #MeToo stała się ogólnoświatowym protestem przeciw wykorzystywaniu władzy i pozycji.

W skali świata więcej kobiety łączy czy dzieli?

Więcej nas łączy. Drzemie w nas siła i mądrość. W swojej solidarności kobiety są mocne na każdym krańcu świata. Ciekawym przypadkiem odejścia od patriarchatu jest plemię Mosuo w Południowych Chinach, gdzie kobieta i mężczyzna nie zawierają małżeństwa, są tylko tak zwane „związki chodzone”. Mężczyzna przychodzi do kobiety wieczorem, wychodzi nad ranem. Teoretycznie kobiety mogłyby sypiać z kim chcą, jednak zwykle i tak spędzają większość życia z tym samym mężczyzną. Nie chodzi więc o rozwiązłość, ale o możliwość decydowania. To piękny przykład, że gdyby mężczyźni zrozumieli, że mając wolność, my dokonujemy mądrych wyborów, być może cały system patriarchatu miałby szansę upaść, na rzecz równości i partnerstwa.

Czytaj też:
Martyna Wojciechowska jako jedyna Polka ma własną lalkę Barbie

Cały wywiad dostępny jest w 29/2018 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.