Od momentu rozpoczęcia poszukiwań około 5-metrowego pytona tygrysiego, którego wylinkę znaleziono na terenie gminy Konstancin-Jeziorna, minęły już prawie dwa tygodnie. Tydzień temu ciężar poszukiwań spadł na fundację Animal Rescue, ponieważ mazowiecki komendant straży pożarnej podjął decyzję o wycofaniu z akcji służb. Od tego czasu ochotnicy przeszukują teren. Jak podaje TVN24, 20 lipca w działania włączyło się około 30 osób.
Znaleziono odchody
W grupie poszukiwawczej oprócz przedstawicieli fundacji Animal Rescue są dwa policyjne patrole, przedstawiciele Powiatowego Centrum Zarządzania Kryzysowego, członkowie WOPR oraz weterynarz. Do poszukiwań włączyli się także strażacy z OSP w Mosinach, którzy przyjechali z psem tropiącym.
– Pies potwierdził bytność pytona. Zapach wylinki zgadzał się z miejscami, które wcześniej uznawaliśmy za ślady węża. Pies dziś też je wskazał – powiedział w rozmowie z TVN24 Dawid Fabjański z Animal Rescue Polska. – Znalazł też odchody, które według naszego lekarza weterynarii mogą być odchodami węża, ale to potwierdzą jeszcze badania genetyczne, które przeprowadzi SGGW – dodał.
Fabjański potwierdził też, że do tej pory poszukiwania prowadzono na terenie między miejscowościami Gassy a Ciszycą. – Teraz pewnie będziemy je rozszerzać, ale nie wiemy jeszcze o jak duży teren – podsumował.
Początek akcji
Wszystko zaczęło się w sobotę 7 lipca, kiedy Służba Ochrony i Ratownictwa Zwierząt Animal Rescue Poland poinformowała na Facebooku, że dostała zgłoszenie o znalezieniu wylinki węża. Patrol służby pojechał na wskazane miejsce nad Wisłą, leżące na terenie gminy Konstancin-Jeziorna. Znaleziono tam wylinkę o długości 5,3 metra i obwodzie ok. 0,5 metra. Według eksperta należała ona do dorosłego pytona tygrysiego.
Na komisariat policji w Piasecznie zgłosił się mężczyzna, który przed kilkoma tygodniami zawiózł swojego pytona tygrysiego nad Wisłę. Tam zwierzę wzięło udział w sesji zdjęciowej. Fotograf zapewniał jednak dziennikarzy „Wyborczej”, że wszystkie posiadane przez niego gady są dobrze zabezpieczone, a poszukiwany wąż musiał należeć do kogoś innego.
Po tygodniu poszukiwań służby poinformowały o zakończeniu akcji. Taką decyzję miał podjąć mazowiecki komendant straży pożarnej. Komisarz Jarosław Sawicki z Komendy Powiatowej Policji w Piasecznie poinformował, że jeżeli pojawią się nowe sygnały o tym, że ktoś widział węża, poszukiwania zostaną wznowione.
– My nadal prowadzimy działania. Nie odstępujemy od akcji poszukiwawczej, bo dowody na obecność węża są niezbite – przekazał z kolei w rozmowie z Onetem Dawid Fabijański z Animal Rescue.
Czytaj też:
Śląskie. W piwnicy znaleziono 2-metrowego egzotycznego węża