W toku eksperymentu zwierzęta miały „pomóc” swojemu panu znajdującemu się w pokoju obok, za drzwiami wykonanymi z przejrzystego materiału, zamkniętymi na zamek magnetyczny, który łatwo dało się otworzyć nosem lub łapą. Psy i właścicieli podzielono na dwie grupy. W grupie kontrolnej człowiek śpiewał angielską kołysankę „Twinkle, Twinkle Little Star". Druga część właścicieli miała udawać, że płacze i wołać o pomoc.
Psy ruszają na... pomoc?
Psy, których właściciele mieli wyglądać na smutnych, starały się wykonać zadanie dużo szybciej niż zwierzęta z grupy kontrolnej. Średni czas wykonania zadania wynosił 23,43 sekundy w pierwszej i 95.89 w drugiej partii badanych. Zaskakujące może być to, że o ile psy, których właściciele wyglądali na zaniepokojonych, reagowały szybciej, to mniej psów w ogóle podjęło próbę „pomocy” właścicielowi – 7 w grupie badanej, 9 w grupie kontrolnej. Możliwe więc jest, że wykonanie przez psa zadania nie było motywowane chęcią pomocy właścicielowi, a jedynie strachem przed rozdzieleniem z nim.
Nie dostrzeżono różnic w reakcji zwierząt w zależności od ich wieku, rasy i tego, czy psy były szkolone na psa przewodnika (16 z nich posiadało status certyfikowanego psa towarzyszącego). Zauważono jednak, że psy, którym udało się pomóc swojemu właścicielowi, były mniej zestresowane niż te, które nie podjęły takiej próby.
Psi ratownicy
Choć z badania przeprowadzonego na tak małej próbie nie możemy wyciągać daleko idących wniosków, to z pewnością jego wyniki są ciekawe i dają podstawę do dokładniejszego zbadania tego zjawiska. – Myśl o tym, że wszystkie opowieści o psach ratujących swoich właścicieli mogą mieć w sobie ziarno prawdy, jest ciekawa. To badanie jest krokiem w przód, jeśli chodzi o zrozumienie, jak taki mechanizm może działać – powiedziała Emily Stanford, jedna z pomysłodawców eksperymentu.
Czytaj też:
Nic lepszego dziś nie zobaczycie. Reakcja husky'ego na motyla oczarowała internautów