Policjanci z Łodzi otrzymali zgłoszenie o tajemniczym zgonie 30-latki na terenie jednego ze szpitali. Ze wstępnych ustaleń mundurowych wynikało, że śmierć kobiety mogła mieć związek z zatruciem tzw. „dopalaczami”. Funkcjonariusze przeprowadzili śledztwo w sprawie ostatnich godzin życia zmarłej.
Nie udało się jej uratować
W ten sposób ustalili, że 30-latka wraz ze znajomymi przebywała na ulicy Piotrkowskiej. Tam wszyscy zażywali dopalacze, które jeden z mężczyzn kupił w dzielnicy Górna. Zarówno kobieta, jak i jeden z jej towarzyszy, stracili przytomność. Mężczyznę udało się uratować, a kobieta zmarła pomimo szybkiej interwencji służb ratunkowych.
Policjantom udało się dotrzeć do mężczyzny, który sprzedał dopalacze. Okazało się, że jest nim 29-letni mieszkaniec Łodzi. W jego mieszkaniu mundurowi znaleźli blisko 240 gramów substancji niewiadomego pochodzenia. Jak wynika ze wstępnych badań, część spośród nich stanowiły narkotyki.
Na poczet przyszłych kar policjanci zabezpieczyli ponad 31 tys. zł znalezionych przy 29-latku. Mężczyzna usłyszał już zarzut sprowadzenia niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia wielu osób oraz posiadania znacznej ilości narkotyków. Grozi mu do 12 lat pozbawienia wolności.
Czytaj też:
Ostrów Wielkopolski. 24-latek zmarł w restauracji. Pracownice lokalu w szpitalu