Nie obroniliśmy 10-letniej Kingi

Nie obroniliśmy 10-letniej Kingi

Kluczyki i alkohol, zdjęcie ilustracyjne
Kluczyki i alkohol, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Fotolia / weyo
Tak długo, jak za wypadek będzie odpowiadał tylko pijany kierowca, możemy zapomnieć o bezpieczeństwie na drogach.

W tragicznym wypadku w Będzelinie koło Koluszek, w niedzielę, 12 sierpnia, 44-letni kompletnie pijany kierowca zabił 10-letnią Kingę oraz ranił własną 9-letnią córkę. Okazało się, że wcześniej pił wódkę i piwo z kolegami, do tego nie miał prawa jazdy a auto było zarejestrowane na żonę. Oby poniósł zasłużoną kare, choć życia to niestety dziecku nie wróci.

Jednak sama kara dla kierowcy nie kończy sprawy. Interesuje mnie, czy ktoś pomógł temu mordercy trafić do samochodu i usiąść za kierownicą? A może jakiś kolega wiedział, że zamierza wracać do domu samochodem i mimo tego nakłaniał go do picia? Interesuje mnie również, czy żona dała mężowi kluczyki do samochodu, choć nie miał prawa jazdy i stwarzał zagrożenie na drodze? Mam nadzieję, ze wymiar sprawiedliwości prześwietli wszystkie okoliczności tragedii i ustali, czy ktoś nie powinien odpowiadać za podżeganie albo pomocnictwo. Sądzę, że nawet niewysokie kary w takich przypadkach mogłyby przynieść skutek i sprawić, że po kolejnej libacji potencjalny morderca nie siądzie za kierownicą. Niewielu pijanych kierowców pije w samotności, nie chowajmy jako społeczeństwo głowy w piasek.