Przypomnijmy, wyrokiem Sądu Rejonowego w Piasecznie dziennikarz Piotr N. za spowodowanie wypadku drogowego w 2017 roku będzie musiał zapłacić 7 tys. zł grzywny, pokryć koszty sądowe w wysokości 5,5 tys. zł oraz tytułem nawiązki przelać na konto rodziny poszkodowanej 10 tys zł. Kobieta w maju 2018 roku zmarła na nowotwór. Decyzję sądu w rozmowie z „Super Expressem” skomentował mąż poszkodowanej.
„Skandaliczny wyrok”
– Moja żona po wypadku była nieprzytomna i cała poturbowana. Wyrok, który otrzymał pan Piotr, jest skandaliczny. Groziło mu do 3 lat więzienia. Przeciętny Kowalski trafiłby za kraty – stwierdził mężczyzna. Przyznał też, że jego żona zmarła na raka jelita grubego. – Żona przed wypadkiem odczuwała bóle w brzuchu. Ten wypadek przyśpieszył jakby rozpoznanie jej choroby. Rak był już zaawansowany, z przerzutami do płuc. Dostawała chemię, ale to jej nie pomagało. Mogę się tylko domyślać, czy wypadek przyśpieszył chorobę – stwierdził.
O wypadku znanego polskiego dziennikarza jako pierwszy poinformował „Super Express”. Zdarzenie miało miejsce w roku 2017 – 6 października wieczorem w Konstancinie-Jeziornie pod Warszawą, dokładnie na skrzyżowaniu ulic Piłsudskiego i Piasta. Chevrolet, którym kierował Piotr N. potrącił 77-letnią staruszkę idącą na pasach. Kobieta trafiła do szpitala z urazem żeber.
Rzecznik policji poinformował wówczas, że kierowca był trzeźwy. Zatrzymano dowód rejestracyjny pojazdu za brak aktualnych badań technicznych samochodu oraz brak polisy OC. Rzecznik zdradził też, że prowadzący auto nie miał przy sobie prawa jazdy, które jak później się okazało, stracił wiele lat wcześniej.
Czytaj też:
Dziennikarz zapytał prezesa stadniny o wyniki Pride of Poland. Rozmowa przybrała nieoczekiwany obrót