Do tego zdarzenia doszło 16 sierpnia około godz. 19. 41-letni mężczyzna zostawił w samochodzie swojego 3-letniego syna i wyszedł do sklepu. Po chwili spostrzegł, że w aucie wybuchł pożar. Natychmiast rzucił się na ratunek i nie zważając na potężny ogień, wyciągnął dziecko z pojazdu. Później udzielił mu pomocy obok płonącego auta. Na miejsce zdarzenia przyjechali policjanci i zorganizowali wodę do polewania ciała chłopca. Wezwano także straż pożarną i śmigłowiec lotniczego pogotowia ratunkowego.
„Niepokojący fakt”
Jak podaje RMF FM, chłopiec ma głębokie i rozległe oparzenia. Znajduje się w stanie śpiączki farmakologicznej. Do szpitala trafił także jego ojciec. Wstępne ustalenia wykazały, że auto miało instalację gazową i mogło dojść do awarii. Policja z kolei podkreśliła naganne zachowanie wielu gapiów. „Niepokojący jest fakt, że prawie nikt nie chciał pomóc poszkodowanym pomimo, że na miejscu było wielu gapiów. Część osób nagrywała tragedię telefonem zamiast podać pomocną dłoń. Apelujemy do mieszkańców o udzielanie pomocy w takich przypadkach. Pomaganie to nasz społeczny obowiązek” – wskazali mundurowi w komunikacie.
facebookCzytaj też:
Wypadek na DK79 i kierowca zakleszczony w płonącym aucie. Uratowali go policjanci