We wtorek 7 sierpnia około godziny 22 wstrzymane zostały wszystkie starty oraz lądowania samolotów na lotnisku Chopina w Warszawie. Paraliż w stołecznym porcie lotniczym trwał kilkadziesiąt minut. W tym czasie nad miastem krążyło kilkanaście samolotów, które nie mogły wylądować zgodnie z planem. Początkowo mówiono, że służby lotniskowe powiadomiły policję, że w przestrzeni powietrznej nad lotniskiem porusza się dron. Zgodnie z prawem latanie dronem nad lotniskami jest zabronione, chyba że odpowiednio wcześniej wystąpimy o pozwolenie. Wówczas jednak również obowiązują liczne ograniczenia.
Kilka godzin później informacja ta została zdementowana. Okazało się bowiem, że ruch utrudniała niewielka awionetka, która krążyła przez pewien czas nad Okęciem. Dyrektor Biura Bezpieczeństwa Operacji Lotniczych złożył zawiadomienie w sprawie incydentu. Dotyczy ono spowodowania zagrożenia w ruchu lotniczym.
Jak podaje radio RMF FM, prokuratura ustaliła, że pilot miał wszelkie wymagane zgody, a lot uzgodnił z władzami Warszawy, Polską Agencją Żeglugi Powietrznej i Urzędem Lotnictwa Cywilnego. Według śledczych pilot działał zgodnie z zasadami ruchu lotniczego. Chociaż od incydentu minęło już ponad dwa tygodnie, nadal nie wiadomo dlaczego o planach lotu nie dowiedzieli się kontrolerzy lotów ze stołecznego lotniska Chopina.
Czytaj też:
Pasażer nie chciał się spóźnić na samolot. Wywołał alarm bombowy