130 szpitali zagrożonych

130 szpitali zagrożonych

Dodano:   /  Zmieniono: 
 
130 szpitali w Polsce jest zagrożonych natychmiastowymi zajęciami komorniczymi - poinformował w czwartek w Sejmie minister zdrowia Zbigniew Religa.
Dodał, że lista szpitali, którym w tym roku ma pomóc rząd obejmuje 11, a nie - jak wcześniej zakładano - 8 placówek. Trafi do nich 150 mln zł. Minister podkreślił zarazem, że w Polsce jest bardzo wiele dobrze funkcjonujących szpitali.

Religa przedstawił w Sejmie informację o sytuacji polskich szpitali. Powiedział, że na koniec 2006 r. zadłużenie szpitali w Polsce wynosiło ponad 3 mld 845 mln zł. Kwota ta obejmuje tzw. zobowiązania wymagalne, a więc takie, których termin płatności już minął. Szef resortu zdrowia wyjaśnił, że dużą część długu (900 mln zł) generuje 30 placówek na ponad 600 istniejących w Polsce.

Minister zapowiedział, że w piątek resort zdrowia przedstawi premierowi propozycję ustawy o zamianie krótkoterminowych długów szpitali na długi długoterminowe. Ma temu służyć emisja obligacji. Zgodnie z projektem szpitale mogłyby spłacać długi przez 20 lat.

Szef resortu zdrowia podkreślił, że w Polsce jest bardzo wiele szpitali, które nie mają długów i funkcjonują na bardzo wysokim poziomie. Według niego, nie wolno mówić o tym, iż polska służba zdrowia jest "siermiężna".

Zgodnie z danymi Ministerstwa Zdrowia ponad połowa spośród ponad 600 szpitali w Polsce nie ma długów i jest dobrze zarządzana. Jako takie placówki Religa wymienił m.in. Śląskie Centrum Chorób Serca w Zabrzu, szpital im. Jana Pawła II w Krakowie, małe szpitale w Bochni i Zakopanem, a także Międzynarodowe Centrum Leczenia Zaburzeń Słuchu w Kajetanach pod Warszawą.

Wcześniej Ewa Janik (SLD) - która zadawała pytanie ministrowi - oceniła, że przez 15 miesięcy dało się zauważyć "całkowity brak działań rządu" w sprawie naprawy sytuacji szpitali. Według niej, z zapowiedzi rządowych, zrealizowano jedynie podwyżki dla pracowników.

Religa zapewnił, że resort realizuje stopniowo program naprawy w służbie zdrowia. Wymienił m.in. uruchomienie sytemu ratownictwa medycznego, przygotowanie ustawy o dopłacaniu przez firmy ubezpieczeniowe do leczenia chorych po wypadkach drogowych oraz ustawy o sieci szpitali. Zapowiedział, że w czerwcu zostanie przedstawiony koszyk świadczeń gwarantowanych oraz ustawa o dodatkowych ubezpieczeniach.

Z kolei zapytany, kto odpowiada za zadłużenie szpitali, Religa stwierdził, że w dużej mierze są to dyrektorzy placówek. Przyznał jednak, że są też obiektywne czynniki, takie jak rodzaj kontraktu z NFZ czy wielkość wyceny procedur medycznych przez NFZ.

Podkreślił, że 150 dodatkowych mln zł dla służby zdrowia w 2007 r. to zbyt mała suma, aby rozwiązać problemy szpitali w porównaniu do ich zadłużenia. Dodał, że w tym roku nie są też przewidziane podwyżki dla pracowników ochrony zdrowia.

Na pytanie jak odnosi się do propozycji naprawy systemu ochrony zdrowia przedstawionych przez Rzecznika Praw Obywatelskich, minister Religa odparł, że nie ma pomiędzy nimi zgodności co do propozycji RPO, aby "sięgnąć do kieszeni każdego obywatela."

"Ja uważam, że można sięgnąć do kieszeni ludzi posiadających pieniądze, a więc mówimy o dodatkowych ubezpieczeniach. Natomiast sięgnięciu do kieszeni każdego obywatela - mówię nie. Ludzie są za biedni w Polsce, żeby każdy mógł dopłacać" - podkreślił Religa.

Szef resortu zdrowia odniósł się ponadto do sytuacji szpitala w Gorzowie Wlkp., w którym w środę wymówienie z pracy złożyło 12 kardiologów. Placówka ta jest zadłużona na 300 mln zł. Jak tłumaczył, lekarze z tego szpitala otrzymali podwyżki pensji w październiku ub.r. - na mocy tzw. ustawy podwyżkowej, ale dodatkowo z poprzednim dyrektorem placówki wynegocjowali dodatkowe podwyżki w grudniu.

Nowy szef placówki nie zgodził się na te podwyżki, bo nie było na ten cel pieniędzy. Dlatego lekarze złożyli wypowiedzenia. "Ocena tej sytuacji należy do państwa. Ja mam swoją ocenę" - oświadczył Religa.

Minister mówił wcześniej dziennikarzom w Sejmie, że poradził dyrektorowi szpitala w Gorzowie przyjąć wymówienia lekarzy. Pytany o to, co z pacjentami, którzy w tej sytuacji nie będą mieli zapewnionej opieki, odparł: "za tydzień, za dwa, trzy - znajdą się w Polsce chętni lekarze, którzy przyjadą i będą leczyć w Gorzowie". Według Religi, pacjenci ze szpitala na razie mogą być przetransportowani na oddziały kardiologiczne w innych szpitalach.

pap, ss