Według wnioskodawców, "społeczną szkodliwość owego czynu należy upatrywać w nadwerężeniu przez sprawcę zaufania związanego z pełnioną przez niego funkcją, piastowaną pozycją czy też sytuacyjnym układem faktycznym, w których to położenie ekonomiczne lub też inna sytuacja życiowa osoby pokrzywdzonej +szantażem seksualnym+ zależy decydująco od sprawcy".
"Należy jednak wykazać dużą ostrożność, by w sposób prawidłowy odróżniać przypadki molestowania seksualnego w miejscu pracy od wykorzystywania swojej seksualności np. dla +robienia kariery+" - stwierdzono zarazem w uzasadnieniu projektu.
Zdaniem wnioskodawców, możliwość pozbawienia praw publicznych sprawców takich przestępstw jest przez sądy "wykorzystywana w sposób niedostateczny". "Pozbawienie praw publicznych, biernego i czynnego prawa wyborczego, na podstawie prawomocnego wyroku sądowego powoduje jednoczesną utratę mandatu poselskiego lub senatorskiego" - podkreślono w uzasadnieniu.
Obecnie kodeks karny stanowi, że ten kto przez nadużycie stosunku zależności lub wykorzystanie krytycznego położenia, doprowadza inną osobę do obcowania płciowego lub do poddania się innej czynności seksualnej albo do wykonania takiej czynności, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
Złożenie takiego projektu zapowiedział w grudniu 2006 r. Lepper na tej samej konferencji prasowej, na której poinformował, że podjął decyzję o wykluczeniu z partii posła Łyżwińskiego. "Mamy tym samym rozwiązanie problemu mandatu posła, bo pozbawiony praw publicznych nie może posłem" - argumentował Lepper.
"Seksaferę" w Samoobronie ujawniła na początku grudnia "Gazeta Wyborcza", opierając się na relacji Anety Krawczyk, która twierdziła, że pracę w partii dostała w zamian za współżycie seksualne z Łyżwińskiem i Lepperem. Po publikacji Prokuratura Okręgowa w Łodzi wszczęła śledztwo. Zamierza ona postawić posłowi Łyżwińskiemu zarzuty oferowania pracy w zamian za korzyść osobistą, a także zmuszania do usług seksualnych oraz gwałtu. Do końca lutego do Sejmu ma trafić wniosek o uchylenie jego immunitetu.
Dotychczas łódzka prokuratura postawiła zarzuty Jackowi P., byłemu asystentowi posła Łyżwińskiego, podejrzanemu m.in. o nakłanianie Krawczyk do przerwania ciąży i narażenie jej życia. Jacek P., aresztowany ze względu na obawę utrudniania śledztwa, nie przyznaje się do zarzutów, za które grozi mu do 8 lat więzienia. Były działacz Samoobrony z Myślenic Franciszek I. jest zaś podejrzany o poplecznictwo i podżeganie do składania fałszywych zeznań - miał instruować jednego ze świadków jak ma zeznawać na temat Łyżwińskiego. Grozi za to do 5 lat więzienia. Test DNA wykluczył, by Lepper był ojcem najmłodszego dziecka A. Krawczyk.
W środę prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa z wniosku Leppera w celu zbadania, czy oskarżenia wobec polityków Samoobrony o molestowanie seksualne miały na celu przeprowadzenie zamachu stanu.
pap, ss