Podczas egzaminu na prawo jazdy 18-letnia kursantka wjechała na niestrzeżony, ale oznaczony przejazd kolejowy w Szaflarach. W trakcie przejazdu przez torowisko w samochodzie zgasł silnik. Egzaminator zdążył wyskoczyć z auta, co prawdopodobnie uratowało mu życie, ponieważ pociąg nadjeżdżał z jego strony. Kobieta została w środku. Prokuratura Rejonowa w Nowym Targu wszczęła śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania katastrofy w ruchu lądowym. Jak podaje RMF FM, z zeznań egzaminatora wynika, że przed wypadkiem zostały podjęte kilkakrotne próby uruchomienia samochodu.
Jak podaje „Gazeta Wyborcza”, w toku śledztwa zebrano wystarczającą ilość materiałów, aby postawić 62-letniemu egzaminatorowi z Małopolskiego Ośrodka Ruchu Drogowego zarzut nieumyślnego doprowadzenia do katastrofy lądowej ze skutkiem śmiertelnym. Z informacji TVN24 wynika, że dziś odbyło się przesłuchanie egzaminatora. Wcześniej był przesłuchiwany w charakterze świadka, dzisiaj w charakterze podejrzanego. Mężczyzna miał już zostać zatrzymany. Decyzja w sprawie ewentualnego zastosowania środka zapobiegawczego w postaci aresztu tymczasowego ma zapaść wkrótce. Egzaminatorowi grozi kara od sześciu miesięcy do ośmiu lat pozbawienia wolności.
Czytaj też:
Szaflary. Pociąg staranował auto z kursantką. Do sieci trafiło nagranie