Leszek Miller powiedział w rozmowie z „Super Expressem”, że dowiedział się o śmierci syna podczas wakacji w Grecji, na których był z żoną i wnuczką. – Zadzwonił do nas brat mojej żony (...) W tym momencie ziemia osunęła mi się spod nóg. Nie uwierzyłem (...) Natychmiast wróciliśmy do Warszawy. Chcieliśmy też jak najszybciej zobaczyć syna. Chciałbym, żeby to był tylko senny koszmar – tłumaczył. Były premier dodał, że „do końca życia będzie go dręczyć pytanie, dlaczego jego syn popełnił samobójstwo”. – Jego partnerka była ostatnią osobą, która widziała Leszka żywego. I coś między nimi musiało się stać, co pchnęło syna do tej straszliwej decyzji. Ja sobie tego nawet nie wyobrażam, nie chcę wyobrażać. Muszę to wszystko sobie uporządkować, uspokoić się wewnętrznie – wyjaśnił.
Miller przyznał również, że jego ostatnia rozmowa z synem dotyczyła wakacji w Grecji. – Opisywałem, jak jest pięknie w miejscu, w którym byliśmy – powiedział. Były szef SLD podkreślił również, że w ostatnich miesiącach jego relacje z synem były bardzo dobre. – Razem jeździliśmy na rowerze, chodziliśmy na piesze wycieczki. Często bywaliśmy u niego w domu albo on u nas. Razem oglądaliśmy filmy, rozmawialiśmy o literaturze – dodał.
„Potem rozegrał się horror, najgorszy jaki można sobie wyobrazić”
Informację o śmierci syna byłego premiera podano w poniedziałek 27 sierpnia. Leszek Miller Junior zmarł nad ranem. Śmierć ojca potwierdziła za pośrednictwem Instagrama Monika Miller. „Przepraszam was wszystkich... Nie jestem w stanie teraz prowadzić swojego instagrama. Obiecuję że wrócę kiedy sobie z tym wszystkim poradzę... You can finally rest in peace now Dad (Wreszcie możesz spocząć w pokoju, tato – red.)”... – napisała, zamieszczając post wyłącznie z czarnym tłem.
Z ustaleń portalu Wirtualna Polska wynika, że ciało syna Leszka Millera znalazła jego narzeczona Katarzyna. Wcześniej między partnerami miało dojść do sprzeczki. – Byłam wtedy w domu, to ja go znalazłam. To było najgorsze, co mnie w życiu spotkało. Zastać tak osobę, którą się kocha. To było koło 11-12 w południe. Spałam na dole, bo mieliśmy sprzeczkę, a on był wtedy u góry. Jeszcze koło 2-3 w nocy zszedł na dół i potem zamknął się w sypialni na górze. Potem rozegrał się horror, najgorszy jaki można sobie wyobrazić. Żałuje, ze nie poszłam spać na górę. Może by inaczej to się potoczyło – relacjonowała narzeczona Leszka Millera jr. Taką wersję potwierdzają śledczy, którzy znają kulisy sprawy.