Japoński koncern podał w środę 5 września, że akcja dotyczy modele Prius i C-HR SUV, wyprodukowane między czerwcem 2015 a majem 2018 roku i ma na celu naprawę systemów elektrycznych, które potencjalnie mogą powodować pożary. Władze Toyoty zaznaczają przy tym, że chodzi jedynie o prewencję.
CNN podaje, że ponad połowa pojazdów, których dotyczy sprawa, znajduje się w Japonii, niewiele ponad 200 tysięcy w Stanach Zjednoczonych, a reszta została sprzedana w Europie i na innych rynkach. Toyota przekazała, że problem dotyczy wiązek przewodów, które łączą się z jednostkami sterowania mocą samochodów. Mogą one z czasem ulec zużyciu, generując ciepło. – Jeśli pojawi się wystarczająca ilość ciepła, istnieje zwiększone ryzyko pożaru pojazdu – przekazał w środę rzecznik Toyoty w Tokio. Odmówił odpowiedzi na pytanie, czy wada ta spowodowała już jakiś pożar i czy ktoś w jego wyniku stracił życie.
W Polsce do stacji serwisowych zaproszonych zostanie 7942 użytkowników Priusów i C-HRow. – Będziemy tego dokonywać sukcesywnie w kolejnych tygodniach i miesiącach zgodnie z harmonogramem przyjętym w tego typu działaniach prewencyjnych – przekazał Robert Mularczyk z biura prasowego Toyoty.
Czytaj też:
Swarzędz. Papież Franciszek pomógł 63-latce. Dołożył się do budowy windy