Po publikacji „Faktu” z końca maja, cała Polska dowiedziała się o romansie posła Stanisława Pięty z poznaną na miesięcznicy smoleńskiej kobietą. Dziennikarze zwracali wówczas uwagę, że polityk PiS obiecywał kochance nie tylko założenie rodziny, ale też załatwienie pracy w państwowej spółce. Pod wpływem medialnej burzy, Pięta w czerwcu został zawieszony w prawach członka PiS. Stracił też miejsce w komisji śledczej ds. Amber Gold oraz Komisji ds. Służb Specjalnych. Do zasiadania w nich potrzebny jest specjalny certyfikat, uprawniający do posiadania ściśle tajnych informacji.
Politycy opozycji zwracali uwagę, że Pięta nie zasługiwał na posiadanie takiego certyfikatu, gdyż swego czasu naraił się na szantaże. Jego kochanka próbowała zbliżyć się m.in. do prezydenta Andrzeja Dudy. Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego wszczęła kontrolę, mającą sprawdzić zdolność do utrzymania tajemnicy przez Stanisława Piętę. Certyfikatu jednak poseł nie stracił. Zespół prasowy ABW w odpowiedzi dla „Rz” stwierdził, że nie może ujawnić przyczyn takiego stanu. Sam polityk także nie chciał udzielić komentarza.
„Rz” zwraca też uwagę, że Pięta nadal należy do Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej i jest jej wiceprzewodniczącym. Jest też wiceprzewodniczącym Komisji Ustawodawczej. Pytany o te sprawy Waldemar Andzel z prezydium klubu PiS, nie chciał odpowiedzieć. Podobnie jak rzeczniczka PiS Beata Mazurek.
„Fakt”: Romans rozpoczął się na miesięcznicy smoleńskiej
Według informacji podawanych przez dziennikarzy, poseł Stanisław Pięta, mąż i ojciec, miał poznać swoją rzekomą kochankę Izabelę Pek 10 kwietnia 2017 roku podczas 7. rocznicy katastrofy smoleńskiej. Według „Faktu” polityk PiS proponował jej pracę w PKN Orlen oraz obiecywał założenie rodziny. Para miała spotkać się m.in. w jego pokoju poselskim. Dziennikarze na dowód opisywanych przez siebie kontaktów pokazują screeny z rozmów na komunikatorach.
– Nie wiedząc do końca, czy jest to osoba poważna chciałem sprawdzić, czy jest skłonna w ogóle podjąć jakąś pracę, więc weryfikowałem to w rozmowie, chciałem rozpoznać jej zainteresowanie w kwestii podjęcia pracy. Z internetowej, prywatnej rozmowy nie można wnosić, iż ja rzeczywiście podjąłem jakieś starania w tym kierunku – bo po pierwsze – jak już wspomniałem, chciałem ocenić przydatność tej osoby do jakiejkolwiek pracy, a po drugie – starałem się pomóc, ale moja pomoc nie wyszła poza poinformowanie o procedurze rekrutacyjnej i poinformowanie o konieczności odbycia rozmowy kwalifikacyjnej – mówił Pięta.