Najnowsze informacje na temat poszukiwań pytona tygrysiego przekazał Dawid Fabjański z Animal Rescue Polska. W rozmowie z portalem metrowarszawa.gazeta.pl zwrócił uwagę na stale pogarszające się warunki pogodowe. – Robi się zimno, jest coraz mniej słońca. W takich warunkach gad nie ma szans na przeżycie. Jesteśmy po konsultacjach między innymi z pracownikami warszawskiego zoo – wyjaśnił. Jego zdaniem znalezienie zwłok gada to „kwestia czasu”.
Fabjański dodał, że nie odnotowano nowych śladów obecności węża w ostatnim czasie. – Pies tropiący zaprowadził nas nad rzekę, gdzie trop się urywa – podkreślił.
Cała Polska szuka pytona
Wszystko zaczęło się w sobotę 7 lipca, kiedy Służba Ochrony i Ratownictwa Zwierząt Animal Rescue Poland poinformowała na Facebooku, że dostała zgłoszenie o znalezieniu wylinki węża. Patrol służby pojechał na wskazane miejsce nad Wisłą, leżące na terenie gminy Konstancin-Jeziorna. Znaleziono tam wylinkę o długości 5,3 metra i obwodzie ok. 0,5 metra. Według eksperta należała ona do dorosłego pytona tygrysiego.
Na komisariat policji w Piasecznie zgłosił się mężczyzna, który przed kilkoma tygodniami zawiózł swojego pytona tygrysiego nad Wisłę. Tam zwierzę wzięło udział w sesji zdjęciowej. Fotograf zapewniał jednak dziennikarzy „Wyborczej”, że wszystkie posiadane przez niego gady są dobrze zabezpieczone, a poszukiwany wąż musiał należeć do kogoś innego.
Po tygodniu poszukiwań służby poinformowały o zakończeniu akcji. Taką decyzję miał podjąć mazowiecki komendant straży pożarnej. Komisarz Jarosław Sawicki z Komendy Powiatowej Policji w Piasecznie informował, że jeżeli pojawią się nowe sygnały o tym, że ktoś widział węża, poszukiwania zostaną wznowione.
Spekulacje na temat tego, gdzie może znajdować się gad nie miały końca, a sprawą zainteresowały się nawet amerykańskie media. „The Wall Street Journal” pisał, że „nic tak nie łączy podzielonego kraju, jak uciekający 5,5 metrowy wąż na przedmieściach”.
Czytaj też:
1,5-metrowy boa dusiciel znaleziony w Warszawie. „Ssssssprawa pozostaje w toku”