30 sierpnia poznańskie zoo podało, że zmarła żyrafa Dobrawka. Tymczasem 28 września poinformowano o śmierci Liptona, który zachorował w tym samym czasie, co Dobrawka.
„Przed nami wielotygodniowe ustalenia, czy dokarmianie mogło mieć aż tak tragiczny finał. Nie jesteśmy w stanie wyrazić naszego smutku, bo Pan Żyrafa był wyjątkowy: wielki pieszczoch, ciekawski, lubiący tak bardzo kontakt z nami, ludźmi..”. – czytamy w poście opublikowanym na profilu zoo na Facebooku.
Już 27 września alarmowano, że kolejny tydzień trwa walka o życie Liptona. „W tzw. sedacji na stojąco najlepsi specjaliści podawali leki i próbowali pomóc, bo już kolejny tydzień trwa walka o zdrowie i życie. Jest nam bardzo ciężko, gdy w pakiecie dostaje się kilka takich wielkich zgryzot naraz” – podkreślano.
Po śmierci Dobrawki przedstawiciele poznańskiego zoo w ostrym tonie zwrócili się do odwiedzających, którzy decydują się na dokarmianie zwierząt. „Uprzejmie informujemy, że osoby dokarmiające zwierzęta (dorośli, bo nawet jeśli dziecko dokarmia, to odpowiada za to jego opiekun) będą odłapywane przez pracowników ochrony i serdecznie zachęcane do jedzenia siana odplutego przez przeżuwacze” – mogliśmy przeczytać w środę 29 sierpnia wieczorem na oficjalnym profilu poznańskiego zoo na Facebooku.
„Bo żadne apele i posty nie bronią naszych zwierząt przed śmiercią, a tabliczki, mandaty i zdrowie zwierząt nadal są lekceważone. Będziemy też zgodnie z wcześniejszą obietnicą publikować zdjęcia osób, które chcą skrzywdzić zwierzęta zoo oraz będą pozywane te osoby do sądu” – ostrzegli pracownicy ogrodu zoologicznego.
Czytaj też:
Turystka zadeptana przez słonia w rezerwacie. Chciała zrobić zdjęcie