Informację o śmierci syna byłego premiera podano w poniedziałek 27 sierpnia. Leszek Miller Junior zmarł nad ranem. Śmierć ojca potwierdziła za pośrednictwem Instagrama Monika Miller.
W rozmowie z Olgą Wasilewską Leszek Miller szczerze mówi o śmierci syna. Były premier zapewnia, że miał z nim bardzo dobry kontakt. – Spotykaliśmy się niemal codziennie. Razem wyprawialiśmy się na narty, chodziliśmy do kina, jeździliśmy na wycieczki rowerowe i letnie wakacje. Kiedy wracałem z telewizji, radia albo gdy ukazał się jakiś wywiad ze mną, często dzwonił. „Dzisiaj byłeś naprawdę dobry” albo „Tym razem słabo wypadłeś”. Gdy na początku sierpnia udzieliłem wywiadu „Wprost”, też zadzwonił – opowiada.
Miller przyznaje, że zadaje sobie pytanie „dlaczego?” i nie znajduje odpowiedzi. – Ostatnią osobą, która widziała syna żywego, była jego partnerka, z którą mieszkał. To był burzliwy związek. Ona mogłaby powiedzieć, jak wyglądały ostatnie godziny, ale to będzie „jej prawda”, niekoniecznie obiektywna – mówi Miller. Dodaje, że rozmawiał z partnerką syna zaraz po tym, jak dowiedział się o jego śmierci. – Powiedziała, że doszło między nimi do brutalnej awantury. Nie ukrywam, że bardzo trudno nam z nią rozmawiać. Już wcześniej mieliśmy do niej wiele pretensji, teraz chcemy tylko, żeby jak najszybciej zniknęła z naszego życia – zaznacza były premier.
– W całej tej sytuacji ważne było to, że nikt – oprócz „Faktu” – nie próbował wykorzystać mojej sytuacji do celów politycznych. Nawet najwięksi przeciwnicy. Aktów solidarności i współczucia z prawej strony było chyba nawet więcej. Korzystam z okazji, żeby jeszcze raz za wszystkie serdecznie podziękować – mówi Leszek Miller.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.