Ksiądz Roman K. służył przed laty w jednej z parafii w Connecticut w Stanach Zjednoczonych. W 2002 roku usłyszał od terapeutki 17-letniej parafianki, że została zgwałcona przez taksówkarza. Z relacji nastolatki wynika, że duchowny przyjechał do jej domu, zamknął się z nią w pokoju i dotykał jej piersi i krocza. Później miał zmusić dziewczynę do stosunku seksualnego. 17-latka zgłosiła sprawę na policję. Ksiądz podczas składania zeznań na policji przyznał się do gwałtu. Tłumaczył, że była to metoda terapeutyczna i chciał pokazać dziewczynie, że stosunek seksualny z mężczyzną może być przyjemny. W ten sposób miała według duchownego zapomnieć o tragicznych przeżyciach. Przed sądem zmienił jednak swoją wersję wydarzeń twierdząc, że jest niewinny.
„Gdyby powiedzieli, że miałem stosunek z żyrafą.”..
Sąd biorąc pod uwagę dowody takie jak ślady jego śliny na piersi nastolatki skazał księdza na karę 9 miesięcy pozbawienia wolności i zakaz kontaktu z młodzieżą bez nadzoru innego dorosłego opiekuna. Sędzia domagała się także skierowania Romana K. na terapię dla sprawców przemocy seksualnej. – Gdyby powiedzieli, że miałem stosunek z żyrafą, to też bym się przyznał. Adwokat powiedział mi: Albo się zgodzisz, albo będziesz przez następne kilka lat czekał na proces. A ja nie miałem pieniędzy – stwierdził ksiądz w rozmowie z Oko.press.
Po odbyciu kary ksiądz trafił do Polski. Został skierowany do jednej z parafii na Warmii. Choć miał zakaz pracy z dziećmi, od 2008 roku pracował jako katecheta w gimnazjum. Ze szkoły odszedł dopiero po protestach wiernych. Obecnie duchowny jest proboszczem we wsi Orzechowo. Jak podaje Oko.press opiekuje się ministrantami i prowadzi rekolekcje.
Czytaj też:
„Chodź po kolędzie. Zdobywaj łupy”. Polskie studio przygotowało kontrowersyjną grę o księżach