Chłopiec, który jest leczony neurologicznie i ma problemy z komunikowaniem się, zginął we wtorek po południu. Daniel wyszedł z domu w Izdebkach koło Brzozowa około 14:30, by odwiedzić mieszkającą w pobliżu babcię. Po upływie około 1,5 godziny kobieta zauważyła jego zaginięcie. Rozpoczęły się poszukiwania, w które zaangażowało się około tysiąca osób: rodzina, strażacy, funkcjonariusze Straży Granicznej, żołnierze WOT i wolontariusze z okolicznych wsi. 12-latka odnaleziono po dwóch dniach. Chłopiec przebywał w lesie z psem, który ogrzał go własnym ciałem.
Jak podaje Polsat News, dzień po zaginięciu chłopca został zatrzymany jego ojciec. Asp. Monika Bereń z policji w Brzozowie przekazała, że w środę w trakcie rutynowej wizyty w domu Daniela policjanci zauważyli "pewnie okoliczności, które mogłyby wskazywać, że doszło do popełnienia przestępstwa".
Ojciec 12-latka, 37-letni Krzysztof S. usłyszał zarzuty. Dotyczą one narażenia na niebezpieczeństwo utraty zdrowia i życia oraz doprowadzenia osoby małoletniej do innej czynności seksualnej. Nieoficjalnie media podają, że mężczyzna miał molestować jedno z dzieci.
12-latek jest najstarszy w gronie dziesięciorga rodzeństwa. Wszyscy oni zostali odebrani rodzicom.
Czytaj też:
78-latek przyznał się do ponad 90 morderstw. „Te szczegóły mógł znać tylko zabójca”