Miał skatować psa Fijo, stanął przed sądem. „Jestem niewinny, przewróciłem się po prostu”

Miał skatować psa Fijo, stanął przed sądem. „Jestem niewinny, przewróciłem się po prostu”

Bartosz D. Źródło: X-news
Fijo miał zmiażdżony kręgosłup, połamane żebra, stłuczoną szczękę, wybite zęby. W środę ruszył proces, w którym jego byłemu właścicielowi Bartoszowi D. zarzuca się znęcanie nad psem ze szczególnym okrucieństwem. Mężczyzna twierdzi, że obrażenia powstały przypadkowo.

– Jestem niewinny. Jak powiedziałem, że jestem niewinny, to jestem niewinny. Ja tego nie zrobiłem, przewróciłem się po prostu. Byłem pod wpływem alkoholu – tłumaczy oskarżony. – To był nieszczęśliwy wypadek. A śmieszna fundacja to zaczęła nagłaśniać i człowiekowi życie zje**** za przeproszeniem – dodaje Bartosz D.

Zdaniem pełnomocniczki Fundacji Dla Szczeniąt „Judyta”, okoliczności sprawy nie budzą wątpliwości. – Dla nas od początku było jasne, że pies Fijo został ofiarą okrutnego pobicia i to potwierdzili biegli – powiedziała Katarzyna Topczewska.

Zwierzak nie miał łatwego życia. Jako szczeniak był katowany. Miał bardzo ciężkie obrażenia – zmiażdżony kręgosłup, połamane żebra, stłuczoną szczękę i wybite zęby. Sytuacją psa zainteresowała się Fundacja dla Szczeniąt „Judyta”, która zapewniła podopiecznemu leczenie i rehabilitację. Po zatrzymaniu właściciel psa początkowo twierdził, że zwierzaka potrącił samochód, a następnie, że się o niego przewrócił. Zanim Bartosz D. został zatrzymany przez , wysłała za nim list gończy. Organy ścigania szukały oprawcy przez ponad 2 miesiące.

Czytaj też:
Skatowany pies Fijo wreszcie znalazł dom. „Pewien bohater od dziś nie jest już sam”

Źródło: X-news / Wprost.pl