Kilka dni temu władze Tatrzańskiego Parku Narodowego apelowały, by nie wchodzić na zamarzniętą powierzchnię Morskiego Oka. Na Facebooku pokazano nagranie, przedstawiające nieodpowiedzialne zachowanie turystów, którzy mimo zakazu wchodzą na cienką warstwę lodu. Podobne komunikaty, dotyczące spacerów po Morskim Oku pojawiają się każdego roku. Ratownicy TOPR apelują, by na lód wchodzić tylko wtedy, kiedy mamy pewność, że jego warstwa jest odpowiednio gruba.
Turyści niewiele sobie jednak robią z ostrzeżeń. Jak podaje Tygodnik Podhalański, w sobotę 8 grudnia w ciągu zaledwie czterech godzin patrolujący brzegi jeziora funkcjonariusze Straży Parku Narodowego oraz ratownicy TOPR musieli pouczyć aż 550 osób. Jeden z turystów z Węgier oddalił się aż 350 metrów od brzegu. Ratownicy TOPR podkreślają, że gdyby lód załamał się pod mężczyzną, wówczas szanse na jego uratowanie byłyby niewielkie. – Tłumaczył nam, że nie zna języka i nie rozumiał zakazu – mówił strażnik z TPN. Podobnie swoje zachowanie tłumaczyli odwiedzający MOrskie Oko z Malezji, Indonezji oraz Emiratów Arabskich. Wśród turystów wchodzących na lód było jednak także sporo Polaków, którzy z pewnością nie mieli problemu ze zrozumieniem zakazu.
Czytaj też:
Chcieli wejść na Śnieżkę w krótkich spodenkach. Siedem osób z hipotermią