Podczas występu Akademickiego Zespołu Pieśni i Tańca Armii Rosyjskiej im. A. W. Aleksandrowa 7 grudnia w hali „Łucznika” w Bydgoszczy, dwaj aktywiści ze stowarzyszenia Obywatele RP wbiegli na scenę z transparentami „Kremlowski raszyzm won za Don” i okrzykiem „Łapy precz od Ukrainy”. Zajście zarejestrowali dziennikarze OKO.press i następnego dnia materiał pojawił się na tej stronie.
W oświadczeniu portal informuje, że następnego dnia w domu dwojga dziennikarzy serwisu pojawili się policjanci. „ Jednego, Roberta Kowalskiego, nie zastali w domu, druga osoba – współpracująca z OKO.press operatorka filmowa – była w domu” – czytamy. OKO.press podaje, że kobiecie zagrożono przeszukaniem mieszkania, zabraniem komputerów, kart pamięci i dysków. Operatorce nie pokazano też – według relacji portalu – pisma z nakazem przeszukania. Funkcjonariusze chcieli uzyskać pendrive'a z nagraniem, a kobieta miała tłumaczyć, że jest to materiał objęty tajemnicą dziennikarską.
W sprawie oświadczenie wydała policja. „W żadnym momencie wskazana kobieta nie informowała policjantów, że na pendrivie mogą znajdować się informacje stanowiące tajemnicę dziennikarską. Podczas wykonywanych czynności nie okazała również legitymacji dziennikarskiej, jak i nie zgłaszała uwag do wykonywanej czynności” – czytamy w piśmie rzecznika prasowego komendanta stołecznego policji Sylwestra Marczaka.
Podano, że dziennikarka „dobrowolnie wydała pendrive'a i nie miało miejsca przeszukanie pomieszczeń”; „nie złożono też zażalenia na zachowanie funkcjonariuszy”. „Wykonujący czynności policjanci poprosili jedynie o wydanie nagrania rejestrującego moment zakłócenia porządku, nie zapoznawali się z zawartością nośnika i nie wykonywali jego oględzin” – podano.
Czytaj też:
W Polsce brakuje milionów mieszkań. Gnieździmy się na 20 metrachCzytaj też:
Dlaczego niektórzy ludzie mają rude włosy? Nowe badanie