W czwartek 13 grudnia Piotr Suchenia wygrał odbywający się na Antarktydzie maraton, dobiegając na metę z czasem 3 godziny 49 minut i 18 sekund. Niestety na miejscu doszło do załamania pogody i jak informują zawodnicy i organizatorzy, silny i porywisty wiatr zniszczył namioty. W ciągu dnia temperatura na tym terenie wynosi nawet -30 stopni Celsjusza.
„Ciężka zamieć uderzyła w obóz w nocy i zniszczyła kilka namiotów. Jednakże w ciągu dnia wszystko było już w porządku. To prawie pewne, że dziś nie będzie już lotu, ale pogoda na jutro wygląda lepiej” – informują organizatorzy na Facebooku. „Nie ma się czym martwić, opóźnienia są normalne. Nikt nie znajduje się w niebezpieczeństwie” – dodają.
facebookfacebook
Iwona Suchenia, żona maratończyka z Gdańska, czeka na męża w Chile. W niedzielę poinformowała że łączność z obozem jest utrudniona. „Udało się porozmawiać dzisiaj z Piotrem. Jest cały i zdrowy ale to nie jest już zabawa. Prognoza pogody na jutro jest dużo lepsza więc jest szansa, że samolot wyleci po uwięzionych zawodników i organizatorów maratonu” – napisała na Facebooku.
Piotr Suchenia jest pierwszym Polakiem, który wygrał maratony na obydwu biegunach. W ubiegłym roku stanął na podium najzimniejszego maratonu świata, odbywającego się na Biegunie Północnym.
Czytaj też:
Gigantyczny pożar hali we Wrocławiu. Na miejscu 35 zastępów straży