Anna Gielewska: Czy prezes TVP Jacek Kurski powinien zostać odwołany?
Prof. Waldemar Paruch: To nie moja decyzja, a jeśli pyta pani o konkretne wydanie „Wiadomości”, to ich nie oglądałem, byłem wtedy w drodze z Lublina do Warszawy.
Pytam o propagandę, którą od wielu miesięcy uprawia TVP. O plastelinową szopkę z Jerzym Owsiakiem i Hanną Gronkiewicz-Waltz.
Ważnym dobrem w polskiej polityce i debacie publicznej po 2015 r. jest pluralizm medialny. Nie ma już monizmu informacyjnego, który był reprezentowany przez stacje telewizyjne przed 2015 r. Nie oddawał rzeczywistości politycznej w Polsce. Dzisiaj należy więc na media patrzeć całościowo, bo jeśli wyjmujemy jedną stację, to przeinterpretowujemy stan mediów.
Za chwilę wszystko wróci w stare tryby. Ale dodaje pan słowo: niestety. To znaczy, że jest wola jakiejś zmiany, czy nie?
Tak, bo od dawna w debacie politycznej są przekraczane kolejne granice. Proszę sobie przypomnieć słownictwo, które towarzyszyło ostatniej kampanii samorządowej: szarańcza, kłamca, do tego plakaty przypominające do złudzenia te z lat 30. w Niemczech.
Pamięta pan dziadka z Wehrmachtu, w 2005 r.?
Tak, ale w ten sposób możemy się cofnąć do początku lat 90. i tego, co ówcześni rządzący opowiadali o opozycji politycznej w Polsce.
Właśnie, możemy się tak cofać bez końca.
Nie róbmy tego, nie posługujmy się takim mechanizmem.
To pan profesor się posłużył. A czy za to, jaki jest ten poziomu konfliktu, nie odpowiada dzisiaj ten, kto rządzi?
Mówiłem o rzeczywistości ostatnich tygodni. Tylko, żeby była jasność – morderstwo w Gdańsku nie ma żadnego tła politycznego. Opowiadanie o tym, że doszło do niego z powodu jakiejś atmosfery, jest budowaniem związków przyczynowo-skutkowych, których ta sprawa nie ma. I jest też ogromnym nadużyciem, o olbrzymich konsekwencjach politycznych. Każdy, kto buduje takie związki, wzmacnia konflikt polityczny w Polsce. Nieważne, czy robi to polityk, dziennikarz czy analityk. To było morderstwo dokonane przez człowieka, który wyszedł z więzienia. Impreza była słabo zabezpieczona, skoro tak łatwo wdarł się na scenę, a po zamordowaniu najważniejszego polityka na niej obecnego, jeszcze przez pół minuty po tej scenie biegał i krzyczał do mikrofonu. Interpretacja zbrodni w Gdańsku w oparciu o jakąś atmosferę jest niedopuszczalna. To nie atmosfera zabiła prezydenta Adamowicza, tylko morderca.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.