Nie wiadomo, czy na kolejnej rozprawie, być może rozstrzygającej, pojawi się Otylia Jędrzejczak - 3 marca reprezentacja Polski w pływaniu wylatuje na ostatnie przed mistrzostwami świata zgrupowanie do Nowej Zelandii; pierwsze starty w australijskim Melbourne zaplanowano na 25 marca.
W czwartek sąd wysłuchał opinii biegłych z zakresu ruchu drogowego, którzy badali przyczyny wypadku Otylii Jędrzejczak. Zaprezentowali oni trzy ekspertyzy, w tym cztery odmienne wersje zdarzenia, które w części odbiegały od ich wcześniejszych opinii wydanych w trakcie śledztwa. "Wszystkie przedstawione opinie różnią się między sobą, podając inne wersje zdarzenia. Obrona musi mieć czas na szczegółową analizę tych opinii przed wygłoszeniem mowy końcowej" - powiedział dziennikarzom jeden z obrońców Otylii Jędrzejczak, mec. Jakub Wende.
Biegły Janusz Gryglewski ocenił, iż pływaczka tuż przed wypadkiem jechała z nadmierną prędkością, nie mając odpowiednich warunków do wyprzedzania innych samochodów. Wycofał się on częściowo ze swej wcześniejszej opinii, że Jędrzejczak - podejmując manewr wyprzedzania - jechała z prędkością 130-150 km/h. Przyznał, że mogło to być około 110 km/h, a tuż przed uderzeniem w drzewo - około 70 km/h. Według niego, zjechanie przez Jędrzejczak z drogi na pobocze było prawidłową reakcją ratunkową, która mogła doprowadzić do uniknięcia wypadku.
Z kolei biegli Marek Stodulski i Jan Diupero uznali, iż Jędrzejczak jechała z prędkością około 108 km/h, przekraczającą co prawda prędkość dozwoloną, jednak adekwatnie do podjętego manewru wyprzedzania. Według nich, "przekroczenie prędkości przez Jędrzejczak ponad dopuszczalną podczas manewru wyprzedzania, nie może być uznane za naruszenie zasad ruchu drogowego". Zdaniem Stodulskiego, Jędrzejczak podjęła prawidłowo decyzję o wyprzedzaniu za jadącym przed nią busem. "Często zdarza się tak, że udany manewr wyprzedzania samochodu poprzedzającego upewnia kierowcę, jadącego z tyłu, że tak on może podjąć wyprzedzanie" - dodał biegły.
Jeszcze inną opinię przedstawił zespół biegłych Jan Unarski i Wojciech Wach, zmieniając swą wcześniejszą ocenę, która była podstawą aktu oskarżenia. Biegli ci zeznając przed sądem, uznali za prawdopodobne "dwie generalne wersje" wypadku, w tym wersję, opartą na relacji świadków oraz podaną przez samą Otylię Jędrzejczak. Uchylili się jednak od rozstrzygnięcia, która z tych wersji zdarzyła się naprawdę.
W ocenie tych ekspertów prędkość, z jaką jechała Otylia Jędrzejczak, mogła wynosić około 90 do ponad 110 km/h i nie była niebezpieczna w przypadku podjęcia przez nią manewru wyprzedzania. Zastrzegli jednak, że dokładnej prędkości nie da się precyzyjnie określić. Unarski przyznał, że w pierwszej wersji, opartej o zeznania świadków, oskarżona niewystarczająco dokładnie, nierozważnie, usiłowała podjąć wyprzedzanie i sytuacja, którą zastała na drodze, była na tyle niebezpieczna, że zdecydowała natychmiast zjechać na pobocze, w efekcie czego doszło do zderzenia z drzewem. Zjechanie na pobocze biegli ocenili jako "dramatyczną decyzję", której "nie można oceniać negatywnie".
W wersji Otylii Jędrzejczak, którą zrekonstruowali ci biegli, podjęła ona wyprzedzanie za innym samochodem, będącym także w trakcie wyprzedzania i nie mogła zakończyć tego manewru ze względu na to, że luka między pojazdami, w którą zamierzała wjechać, "zaczęła się kurczyć". "Nastąpiła błędna ocena bezpieczeństwa jazdy" - uściślił Unarski. W tej wersji biegli przyjęli za błąd pływaczki kontynuowanie wyprzedzania i jazdy za poprzedzającym samochodem.
W jednym wszyscy zeznający przed sądem biegli byli zgodni - ukształtowanie drogi, wzniesienie terenu, w miejscu, gdzie doszło do wypadku, mogło ograniczać widoczność Otylii Jędrzejczak. Część z nich wyraziła przekonanie, że zmiana ukształtowania jezdni na tym odcinku powinna być odpowiednio oznakowana.
Prokurator Ewa Ambroziak powiedziała dziennikarzom po wysłuchaniu relacji biegłych, że podtrzymuje zasadność aktu oskarżenia i tezę, że Jędrzejczak nie zachowała należytej ostrożności i nie zastosowała się do zasady ograniczonego zaufania w ruchu drogowym.
Do wypadku doszło 1 października 2005 roku wieczorem w miejscowości Miączyn koło Czerwińska na drodze krajowej nr 62 Warszawa-Płock (Mazowieckie). Na miejscu zginął 19-letni brat pływaczki, Szymon. Podczas manewru wyprzedzania kilku pojazdów Otylia Jędrzejczak, prowadząc chryslera 300 C, chcąc uniknąć zderzenia z jadącym z przeciwka fiatem uno, zjechała na lewą stronę jezdni i wpadła do rowu. Po przejechaniu blisko stu metrów uderzyła w drzewo przednią prawą częścią samochodu, który kilkakrotnie dachował.pap, ss, ab