W cztery miesiące po ujawnieniu afery corhydronowej Ministerstwo Zdrowia, Generalny Inspektor Farmaceutyczny (GIF) i przedstawiciele Przedsiębiorstwa Farmaceutycznego Jelfa S.A. podsumowali działania, jakie zostały przez ten czas podjęte.
"Ta fatalna w skutkach pomyłka miała miejsce w lipcu 2005 roku. Wszystko wskazuje, że doszło do niej na terenie Przedsiębiorstwa Farmaceutycznego Jelfa i że dotyczyła tylko jednej serii corhydronu 010705" - powiedział Piecha.
Powiedział, że po wielu kontrolach zdecydowano o uszczegółowieniu przepisów dotyczących powiadamiania i ostrzegania pacjentów o zagrożeniu w podobnych przypadkach.
GIF zobligował aptekarzy do tego, by przynajmniej raz dziennie zaglądali na strony internetowe inspektoratu. Tu znajdują się m.in. informacje o lekach wycofanych z obiegu. Zdecydował też, że nie co trzy, jak do tej pory, ale co 2-2,5 roku będzie kontrolował zakłady farmaceutyczne (tzw. kontrole planowe).
Wszystkie koszty związane z wycofaniem partii corhydronu 250 w okresie od początku istnienia produktu na rynku do 9 listopada 2006 r. poniesie Jelfa - zapowiedział dyrektor generalny zakładu Marek Wójcikowski. Jelfa będzie też wspólnie z ministerstwem zdrowia uczestniczyć w kosztach zwrotu pieniędzy dla pacjentów, którzy oddali ampułki corhydronu. Piecha dodał, że chodzi o sumę 400 tys. zł.
Osoby, które oddały corhydron, otrzymały od aptekarzy pokwitowania. W marcu, na ich podstawie, otrzymają zwrot pieniędzy.
Na początku listopada 2006 r. ujawniono, iż w Jelfie w Jeleniej Górze doszło do zamiany składu dwóch leków. Jak ustalono w śledztwie, w 25 ampułkach zamiast corhydronu była scolina - preparat zwiotczający mięśnie. Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Okręgowa w Jeleniej Górze.
pap, ss