Waldemar Sadowski pozwał Telewizję Polską za „masową manipulację informacją oraz naruszanie godności obywatela”. Mężczyzna przedstawiał przed sądem konkretne fragmenty programów i artykułów. Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił jego pozew. Jak podaje portal Onet.pl, w uzasadnieniu stwierdzono, że mężczyzna nie pojawił się osobiście w żadnym z materiałów publikowanych na antenie stacji, dlatego też nie można mówić o naruszeniu jego godności. – Powód miał wykazać, że doszło do naruszenia jego dóbr osobistych, ale w ocenie sądu takich okoliczności nie wykazał. Powód występował w imieniu innych obywateli, ale według sądu nie miał legitymacji do tego – powiedział sędzia Krzysztof Świderski.
Sadowski nie kryje swojego niezadowolenia z wyroku sądu. – Nie rozumiem tego. Ale nie jestem zaskoczony, sądownictwo w Polsce już nie jest niezależne. Obecnie spoczywa on na odwadze i charakterze poszczególnych sędziów. Jak dziś usłyszałem orzeczenie, poczułem się jak w świecie Orwella. To jest coś tak groteskowego, z punktu widzenia kogoś, kto czytał jego "Rok 1984", zna prawa człowieka i obywatela oraz wie, co się działo w III Rzeszy czy komunizmie. To jest to absurdalny wyrok, zwłaszcza z tym uzasadnieniem, które w ogóle pominęło Konstytucję. Nie mogę uznać, że to jest normalny wyrok w państwie demokratycznym – powiedział w rozmowie z Onetem dodając, że zamierza złożyć odwołanie.
Telewizja Polska także pozwała Sadowskiego twierdząc, że jej dobre imię zostało naruszone w wywiadzie mężczyzny z Gazetą Wyborczą. TVP żąda od Sadowskiego wpłaty 100 tysięcy złotych na Caritas.
Czytaj też:
Maciej Stuhr zapowiedział bojkot TVP. Dołączyli do niego kolejni artyści