Joachim Brudziński podczas swojego wystąpienia na posiedzeniu Sejmu mówił o śledztwie ws. śmierci Pawła Adamowicza. Odnosząc się do działań policji ocenił, że działania funkcjonariuszy „były działaniami profesjonalnymi, wynikającymi z obecnie obowiązujących przepisów”. Podkreślił przy tym, że „jest ostatnim, który chciałby unikać odpowiedzialności politycznej z racji faktu sprawowania nadzoru nad policją”. Minister spraw wewnętrznych i administracji przywołał także postać matki mordercy prezydenta Gdańska. Zaznaczył, że informując funkcjonariuszy o obawach związanych z synem, „pani Jolanta W. zachowała się w sposób niezwykle odpowiedzialny”.
„Oddaję się do dyspozycji pana premiera”
Polityk potwierdził także doniesienia medialne na temat agencji ochrony Tajfun. – W agencji stwierdzono szereg nieprawidłowości. Przedsiębiorca w rażący sposób naruszył warunki wykonywania działalności gospodarczej, między innymi nie weryfikował karalności pracowników ochrony oraz nie sprawdzał nadzoru nad wykonywaniem zadań przez pracowników – zaznaczył Brudziński. Dodał, że zatrudniano tam osoby, który nie były pełnoletnie.
Szef resortu odpowiadając na pytania posłów w sprawie śmierci Pawła Adamowicza podkreślił, że „jego odpowiedzialność jest oczywista”. Dodał, że przedstawia informacje Sejmowi, a ten ma prawo go odwołać. – Oddaję się do dyspozycji pana premiera. Za plecami kogokolwiek nie mam zamiaru się chować. Czuję się odpowiedzialny za to, co się stało – zaznaczył Brudziński.
Polityk zaznaczył, że ministerstwo, na czele którego stoi, nie zbagatelizowało sprawy Stefana W. i miało ograniczone możliwości po tym, jak Stefan W. wyszedł z więzienia. – W prawie nie istnieje instytucja nadzoru operacyjnego – powiedział. Przypomniał także, że finał WOŚP organizowany w Gdańsku nie był zgłoszony jako impreza masowa. – Gdyby przepisy prawa o imprezach masowych przez ratusz gdański były potraktowane poważnie, to być może do tej imprezy w ogóle by nie doszło – podsumował.
Czytaj też:
Sejm uchwalił nowelizację Kodeksu wyborczego autorstwa PiS