Money.pl: W poniedziałek przesłuchanie austriackiego biznesmena, który nagrał Kaczyńskiego

Money.pl: W poniedziałek przesłuchanie austriackiego biznesmena, który nagrał Kaczyńskiego

Prokuratura Okręgowa w Warszawie
Prokuratura Okręgowa w Warszawie Źródło: Newspix.pl / Marek Konrad / Fotonews
Jak dowiedział się nieoficjalnie portal Money.pl, warszawska prokuratura przesłucha Geralda Birgfellnera, autora taśm Kaczyńskiego. Austriacki biznesmen na pytania śledczych ma odpowiadać w poniedziałek 11 lutego.

Money.pl w oparciu o nieoficjalne informacje zapowiedziało na poniedziałek przesłuchanie austriackiego biznesmena Geralda Birgfellnera. Jak twierdzi portal, w warszawskiej Prokuraturze Okręgowej padną pytania dotyczące tzw. afery Srebrnej. Trzy zgłoszenia dotyczące tej inwestycji wpłynęły ze strony samego przedsiębiorcy, posłów PO oraz Ryszarda Petru. informowała, że wszystkie te zawiadomienia zostały połączone w jedną sprawę, a "postępowanie jest na etapie czynności sprawdzających".

29 stycznia, na konferencji prasowej transmitowanej przez TVN24, prawnik Jacek Dubois wypowiadał się w imieniu biznesmena Geralda Birgfellnera. Austriak miał przygotować projekt architektoniczny i strategię realizacji inwestycji, za którą ostatecznie nie zapłaciła mu spółka Srebrna, powiązana z Jarosławem Kaczyńskim. Chodziło o budowę dwóch 190-metrowych wieżowców przy ul. Srebrnej 16 w centrum Warszawy. Prywatnie austriacki przedsiębiorca jest zięciem Jana Marii Tomaszewskiego – kuzyna Jarosława Kaczyńskiego.

Birgfellner oskarża

– Osobą, która wprowadziła w błąd, była naszym zdaniem ta osoba, która prowadziła rozmowy i zapewniała, że ma pełną decyzyjność w sprawie projektu. Z informacji naszego klienta wynika, że inicjatywa realizacji projektu była od Jarosława Kaczyńskiego. On uczestniczył we wszystkich etapach. Podejmował wszystkie decyzje w tym zleceniu. Składał gwarancję, że umowa zostanie opłacona – przekazał podczas konferencji prasowej Jacek Dubois.

Jak tłumaczył przedstawiciel Birgfellnera, Austriaka z rozmysłem poproszono o wystawienie dokumentów, przez które miał nie otrzymać zapłaty. Miał wystawić fakturę na firmę, która nie miała środków, więc odmówiono mu zapłaty. Zleceniodawcą miał być tymczasem inny podmiot. Według przekazanych przez Dubois informacji, Birgfellner na rzecz Srebrnej pracował przez około rok.

Czego dotyczyły ujawnione taśmy?

Dwie rozmowy, które zostały nagrane na taśmach ujawnionych przez „Gazetę Wyborczą” odbyły się w czerwcu 2018 roku w siedzibie Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska. W dyskusjach biorą udział deweloper Gerald Birgfellner oraz szef NFOŚ i jeden z doradców PiS Kazimierz Kujda, który teoretycznie nie miał żadnych związków ze Srebrną. „Gazeta Wyborcza” zwraca jednak uwagę, że prezesem spółki była wówczas jego żona.

Gerald Birgfellner prosi szefa Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej o pomoc w negocjacjach z zarządem Srebrnej. Z nagrań wynika, że deweloper miał otrzymać zapewnienie od Kujdy, że ten jest po jego stronie i wstawi się za nim we władzach spółki. – Możesz być pewny, że masz część decyzji (poparcia?), a będziesz miał całość – mówi Kujda w opublikowanym przez "Gazetę Wyborczą" stenogramie. – Która to część? – pyta Austriak. – Moja żona – odpowiada szef NFOŚ. – Powinieneś mieć świadomość, że jestem całkowicie za tym projektem, chciałbym wspomóc ten projekt, jak to tylko możliwe – dodaje prezes NFOŚ. – To największe życzenie pana Kaczyńskiego, to centrum kongresowe. Dla jego brata, dla pamięci o nim, to będzie fantastyczne. W tym miejscu, w takiej lokalizacji – mówi na ujawnionych nagraniach Gerald Birgfellner.

W rozmowach pojawia się także wątek wygranych przez PiS wyborów samorządowych w 2018 roku i parlamentarnych w 2019 roku. – Myśli pan, że wygracie? – pyta Birgfellner. – Oczywiście – odpowiada szef NFOŚ. – A wtedy? – dopytuje. – Projekt powinien być gotowy...To byłby pomnik – podkreśla Kujda.

Prezes NFOŚ opowiada także o tym, jak wyglądały jego działania, kiedy rządził Srebrną. – Musiałem cały czas chodzić do prezesa Kaczyńskiego, rozmawiać. Musieliśmy mieć akceptację pana Kaczyńskiego i robiliśmy to za plecami pani Goss (Janina Goss, znajoma prezesa PiS, w zarządzie Srebrnej od 2012 roku – red.). Ona co kilka dni sprawdzała rachunek bankowy i jeśli zobaczyła, że wydaliśmy 20-30 tys. na małe kroki w tym projekcie, robiło się strasznie. Była wojna – opowiada.

Czytaj też:
Były szef Srebrnej w aktach komunistycznej bezpieki. „Mam świadomość, że był to mój wielki błąd”