W sobotę przed godziną 23.00 w dystrybutor z paliwem na stacji w Sanoku wjechał z ogromną prędkością mercedes. Po chwili okazało się, że nie był to nieszczęśliwy wypadek, a kierowca działał z premedytacją. Następnie mężczyzna wysiadł z samochodu i oblał auto benzyną. Groził, że je podpali. Miał przy sobie zapalniczkę.
Jeden ze świadków opisał dokładnie całe zajście. – Zauważyłem auto w dystrybutorach i pracownika stacji z gaśnicą w ręce, który uspokajał mężczyznę z zapalniczką w ręku, gdzie było pełno benzyny – powiedział w rozmowie z portalem Sanok112. Pracownik stacji krzyczał, żeby wszyscy, którzy akurat znajdowali się w pobliżu natychmiast uciekali. – Zrobiłem kółko wokół stacji i wybiegłem w kierunku tego mężczyzny, który rzekomo chciał wysadzić stację. Gdy mnie zobaczył zaczął uciekać – dodawał świadek zdarzenia.
Jak wynika z dalszego opisu, mężczyźnie udało się dogonić niedoszłego podpalacza. Wraz z drugim świadkiem zdarzenia zatrzymali mężczyznę, który groził, że podpali samochód. Wspólnie czekali na przyjazd policji. Podpalacz został zatrzymany. Śledczy ustalają przyczynę jego działania.
Czytaj też:
Bulwersująca interwencja ochroniarza w szpitalu. Siłą wyrzucił starszego mężczyznę