Zanim Anna Lewandowska stała się trenerką i właścicielką marki Foods by Ann, była zawodniczką karate. Żona kapitana polskiej reprezentacji była wielokrotną medalistką mistrzostw świata, Europy i Polski w karate. Osiągnięcia sportowe Lewandowskiej poddała w wątpliwość Dotora Banaszczyk, mistrzyni świata Światowej Federacji Karate WKF. 22-latka podkreśliła, że są dwa rodzaje karate. – Moja dyscyplina dzieli się na kata i kumite. Kata to zbiór technik, konkurencja pokazowa, którą można porównać do walki z cieniem. Natomiast ja trenuję kumite, które polega na walce z przeciwnikiem. To jest prawdziwe karate, które uznane jest na całym świecie. Niestety, w Polsce bardzo rozpoznawalne jest karate tradycyjne, które tak naprawdę jest jakimś dziwnym bytem – stwierdziła w rozmowie z portalem Sport.pl.
Sportsmenka dodała, że tradycyjne karate nie powinno być porównywane do walk w karate kumite. – Jak komuś mówię, że zdobyłam historyczny złoty medal dla Polski w prawdziwym karate, to najczęściej dziwią się tylko i mówią: ale jak to? Przecież Ania Lewandowska była mistrzynią w karate. Ręce mi opadają, jak coś takiego słyszę. No właśnie nie, ona uprawiała karate tradycyjne i nie jest prawdziwą mistrzynią – stwierdziła.
Co na to Anna Lewandowska?
Trenerka opublikowała na swoim profilu na Instagramie zdjęcie z Zakopanego na tle gór. W opisie wspomina czasy zgrupowań kadry narodowej. „Pamiętam, jak spędzałam tutaj całe lata na obozach, zgrupowaniach kadry narodowej, wylewając litry potu... To były piękne czasy i tęsknię.”.. - napisała.