Miał pomagać politykowi PO. Strażnik więzienny usłyszał zarzuty

Miał pomagać politykowi PO. Strażnik więzienny usłyszał zarzuty

Więzienie, zdj. ilustracyjne
Więzienie, zdj. ilustracyjne Źródło: Fotolia / lettas
Jeden z pracowników Aresztu Śledczego miał pomagać Stanisławowi Gawłowskiemu, gdy ten przebywał w areszcie. Obrońca posła Platformy Obywatelskiej nazwał sprawę „śmieszną”.

– Prokuratura Okręgowa w Szczecinie prowadzi śledztwo w sprawie podejrzenia popełnienia przestępstwa polegającego na przekroczeniu uprawnień i niedopełnieniu obowiązków służbowych przez funkcjonariusza publicznego – przekazała w rozmowie z TVN24 Joanna Biranowska-Sochalska, rzecznik Okręgowej w Szczecinie. Sprawa dotyczy strażnika zatrudnionego w tamtejszym Areszcie Śledczym. Niedopełnienie obowiązków miało polegać na „zaniechaniu poinformowania przełożonych o fakcie utrzymywania stosunków osobistych z jednym z osadzonych”, a konkretnie ze Stanisławem Gawłowskim. Strażnikowi więziennemu, który oprócz tego zdaniem prokuratury wynosił poza teren aresztu „dokumentację”, grozi do trzech lat pozbawienia wolności.

„Gawłowski był wobec niego miły”

Co na to Gawłowski? Przyznał, że wspomniany strażnik odwiedził go kiedyś w biurze poselskim, gdy pisał doktorat, ale zaznaczył, że nie kojarzył mężczyzny, gdy spotkał go w areszcie. – Każdy mój kontakt z jakimkolwiek funkcjonariuszem odbywał się w obecności innego funkcjonariusza, więc nie miałem takiej możliwości, żeby z kimkolwiek porozmawiać w cztery oczy. Moje kontakty z nim były bardzo sporadyczne – dodał.

Włodzimierz Łyczywek, który jest obrońcą polityka, zaznaczył, że podczas pobytu Gawłowskiego w areszcie, przychodziło do niego trzech obrońców, a poseł nie musiał korzystać z pomocy funkcjonariusza. Dodał, że „strażnik miał przekazać rodzinie informację o rzeczach, których posłowi brakuje w celi”. – Pamiętał, że Gawłowski był wobec niego miły, więc on w rewanżu był miły wobec niego. Po prostu jest to śmieszne – podsumował.

Sprawa Gawłowskiego

Do listopada ubiegłego roku Gawłowski usłyszał pięć zarzutów, w tym trzy o charakterze korupcyjnym. Prokuratura podawała, że ze zgromadzonego w toku śledztwa materiału dowodowego wynika, że w sierpniu 2011 roku ówczesny poseł i wiceminister środowiska Stanisław G. przyjął w swoim domu korzyść majątkową w postaci co najmniej 170 tysięcy złotych w gotówce od jednego z przedsiębiorców. W zamian, wykorzystując swoją pozycję wiceministra, oferował przedsiębiorcy pomoc w zdobywaniu wielomilionowych kontraktów od Zachodniopomorskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Szczecinie. Wiceminister miał także nakłaniać przedsiębiorcę do wręczenia dyrektorowi Zachodniopomorskiego Zarządu Melioracji łapówki w kwocie co najmniej 200 tysięcy złotych. Argumentował, że to warunek, aby firma przedsiębiorcy funkcjonowała i utrzymała się na rynku. Pieniądze zostały przekazane, a dyrektor Zachodniopomorskiego Zarządu Melioracji Tomasz P. jest obecnie jednym z głównych podejrzanych w tzw. „aferze melioracyjnej” i został tymczasowo aresztowany.

Zegarki za stanowisko

Jak wynika z ustaleń śledztwa, poseł Stanisław Gawłowski przyjął ponadto korzyść majątkową w postaci dwóch zegarków marki Tag Heuer o łącznej wartości prawie 26 tysięcy złotych. Otrzymał je w czerwcu 2011 roku od zastępcy dyrektora do spraw Administracji, Informatyki, Marketingu i Współpracy z Zagranicą w Instytucie Meteorologii i Gospodarki Wodnej Łukasza L. W zamian deklarował utrzymanie przez Łukasza L. stanowiska zastępcy dyrektora w Instytucie Meteorologii i Gospodarki Wodnej, nad którym to Instytutem Stanisław Gawłowski sprawował nadzór jako Sekretarz Stanu w Ministerstwie Środowiska.

Zegarki te zostały wskazane wcześniej Łukaszowi L., poprzez wysłanie mu ich zdjęć drogą mailową. Prywatny adres mailowy Łukasza L. został uprzednio przekazany Stanisławowi Gawłowskiemu przez oskarżonego między innymi o przestępstwa korupcyjne w innym postępowaniu karnym Mieczysława O., który od 1 czerwca 2006 roku do 31 maja 2015 roku pełnił funkcję Dyrektora Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej i był przełożonym Łukasza L. Zegarki zostały dostarczone Stanisławowi Gawłowskiemu do Ministerstwa Środowiska przez jednego z kierowców Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej w zapakowanej torbie z napisem: „Do rąk własnych”. Oba zegarki Stanisław G. nosił później na rękach.

Ujawnienie tajemnicy i plagiat

Prokuratura ogłosiła ponadto posłowi Stanisławowi Gawłowskiemu zarzut ujawnienia nieuprawnionej osobie informacji niejawnej o klauzuli „zastrzeżone”. Dotyczyła ona pisma skierowanego przez Szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego do Ministra Środowiska. Niejawne informacje zawarte w tym dokumencie Stanisław G. przekazał innemu podejrzanemu. Takie bezprawne działanie ówczesnego wiceministra środowiska naruszyło prawidłowe wykonywanie zadań Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego w zakresie rozpoznawania, zapobiegania i wykrywania przestępstw. Poseł usłyszał także zarzut popełnienia plagiatu w pracy doktorskiej, którą obronił w Społecznej Wyższej Szkole Przedsiębiorczości i Zarządzania w Łodzi, uzyskując w marcu 2011 roku tytuł doktora nauk ekonomicznych. Z zeznań świadków, a także z opinii biegłych wynika, że przygotowując pracę doktorską, przywłaszczył sobie autorstwo cudzych utworów. 12 lipca dzięki wpłaceniu kaucji poseł wyszedł na wolność.

Czytaj też:
Były rzecznik MON Bartłomiej M. zostanie w areszcie. Sąd odrzucił zażalenie obrońców