Około godz. 3.30 do dyżurnego KPP w Wolsztynie zadzwonił wyraźnie zdenerwowany mężczyzna, prosząc o pomoc. Z jego relacji wynikało, że przebywa na terenie Niemiec, natomiast jego partnerka i ich 6-miesięczne dziecko znajdują się w domu w Nowej Wsi. Chwilę wcześniej mężczyzna został poinformowany przez partnerkę, że córeczka ma temperaturę sięgającą 40 stopni, która nie obniża się pomimo podania leków przeciwgorączkowych. Kobieta wcześniej zadzwoniła na pogotowie, jednak dyspozytor odmówił przysłania karetki argumentując, że sama gorączka nie jest powodem przyjazdu karetki. – Zadzwoniłam na numer ratunkowy i przedstawiłam całą sytuację. Powiedziałam, w jakim stanie jest córka – podkreśliła kobieta.
„Matka mogła sama z tym dzieckiem jechać do szpitala”
Dyspozytorzy bronią się jednak, że stan dziecka nie wymagał interwencji karetki pogotowia. – Matka mogła sama z tym dzieckiem jechać do szpitala. Nie było tam stanu bezpośredniego zagrożenia – wyjaśnił Jakub Bonawentura Wakuluk, koordynator Skoncentrowanej Dyspozytorni Medycznej w Poznaniu. Z pomocą przyszli policjanci, którzy szybko udzielili pomocy. – Kiedy okazało się, że wysoka temperatura nie jest podstawą do zadysponowania karetki, policjanci podjęli decyzję o przetransportowaniu matki i dziecka do szpitala w Wolsztynie – powiedział Wojciech Adamczyk z Komendy Powiatowej w Wolsztynie.
Wyjaśnieniem sprawy zajęła się już prokuratura. – Śledztwo będzie prowadzone z artykułu 160. kodeksu karnego, czyli narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu – powiedział w rozmowie z tvn24.pl rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu prok. Michał Smętkowski.
Czytaj też:
Nastolatka przez cztery dni była w śpiączce. W tym czasie... niespodziewanie urodziła