Afera PCK. Oprócz ubrań zginęło 46 ton żywności. Wg „GW”, rozdawano ją w kampanii posła PiS

Afera PCK. Oprócz ubrań zginęło 46 ton żywności. Wg „GW”, rozdawano ją w kampanii posła PiS

jabłka, jabłko, sad, (fot. © Markus Mainka/Fotolia) 
W badanej przez prokuraturę aferze PCK pojawiły się nowe wątki. Jak pisze „Gazeta Wyborcza”, oprócz ubrań dla biednych, ginęła także żywność ze zbiórek. Dziennikarze informują, że była później rozdawana podczas kampanii wyborczej posła PiS.

Do kradzieży na dużą skalę z dolnośląskich kontenerów Polskiego Czerwonego Krzyża miało dochodzić w latach 2014-2017. W tamtym czasie regionalnym oddziałem PCK kierowali politycy PiS: były radny sejmiku wojewódzkiego Rafał Holanowski oraz jego zastępca – były poseł Piotr Babiarz. Radny sejmiku Jerzy G., który był dyrektorem tego oddziału, podejrzewany jest o wyprowadzenie z PCK 1,2 mln złotych.

Dziennikarze „Wyborczej” od początku twierdzili, że część pochodzących z tego procederu pieniędzy miała być przeznaczana na kampanie wyborcze polityków PiS: Piotra Babiarza i minister edukacji narodowej Anny Zalewskiej, której współpracownikiem był Jerzy G. Prokuratura przyznaje, że Zalewska ma zostać przesłuchana w tej sprawie, ale nie wiadomo w jakim charakterze. Oskarżony Bartłomiej Ł.-T. miał wpłacać na jej kampanię spore kwoty, wyprowadzane z PCK.

W najnowszym wątku afery, o którym pisze „GW”, mowa jest o kradzieży żywności z darów. Chodzi o ponad 46 ton. Jeden z pracowników PCK powiedział dziennikarzom, że część tej żywności trafiała do wyborców podczas ostatniej kampanii wyborczej do Sejmu. Miały to być paczki z produktami spożywczymi oraz jabłka. „GW” przypomniała, że Babiarz chwalił się rozdaniem 20 ton jabłek, podczas gdy w rozliczeniu kosztów kampanii uwzględnił faktury na zaledwie 26 kg owoców.

Afera PCK

Sprawa dotyczy okradania kontenerów PCK z ubraniami dla biednych. Zaangażowany w nią gang miał uzyskać w ten sposób około miliona złotych. Podejrzani w sprawie twierdzili, że część z tych pieniędzy trafiła do byłego posła Piotra Babiarza. „Wyborcza” pisała też o finansowaniu z tych środków kampanii wyborczej minister Anny Zalewskiej. Według świadków pieniądze miały trafiać też m.in. do wrocławskiego radnego PiS – Jerzego Sznercha. Ubrania wykradane z kontenerów miały być sprzedawane w zamkniętym już sklepie z odzieżą na wagę, który prowadził znajomy Sznercha. Radny ten postanowił nie startować w ostatnich wyborach samorządowych. Tłumaczy to wypaleniem.

Czytaj też:
Już druga prokurator rezygnuje z badania afery w PCK. „Poprosiła o dobrowolną degradację”

Źródło: Gazeta Wyborcza