Według Magdalena Skorupka-Kaczmarek, rzeczniczki p.o. prezydenta Gdańska, strącony z cokołu pomnik ks. Jankowskiego nie powróci na swoje miejsce. Na konferencji prasowej urzędniczka poinformowała, że rzeźba zostanie teraz przewieziona do magazynu. Wyjaśniała, iż z przyczyn technicznych nie można postawić go z powrotem w tym samym miejscu, gdyż naruszone zostały spodnie wzmocnienia monumentu.
Przebywająca na urlopie pełniąca obowiązku prezydenta Gdańska Aleksandra Dulkiewicz wydała jednak oświadczenie, z którego wynika, że posąg ks. Jankowskiego może już w ogóle nie wrócić. „Nie ma miejsca dla pomnika ks. Henryka Jankowskiego w przestrzeni publicznej Gdańska. Powinien być on usunięty zgodnie z prawem” – podkreślała.
W rozmowie z Onetem zupełnie inną wersję przedstawiał Grzegorz Pellowski, członek komitetu społecznego budowy pomnika. Zapewniał, że jeszcze dziś wróci on na swoje miejsce. Wydaje się to jednak mało prawdopodobne, biorąc pod uwagę stanowisko władz miasta. Aleksandra Dulkiewicz przypomniała o zaplanowanej na marzec sesji Rady Miasta Gdańska, na której pojawi się wniosek o odebranie ks. Jankowskiemu honorowego obywatelstwa. Planowane jest także głosowanie w sprawie usunięcia na stałe jego pomnika.
Nocne obalenie pomnika ks. Jankowskiego
Od czasu publikacji „Dużego Formatu”, w której padły oskarżenia o pedofilię pod adresem zmarłego w 2010 roku ks. Henryka Jankowskiego, jego pomnik w Gdańsku wzbudza wiele kontrowersji. Tomasz Sekielski przekazał, że w nocy ze środy na czwartek 21 lutego rzeźba została przewrócona. Na opublikowanym przez dziennikarza nagraniu widać, że osoby, które tego dokonały, nie ukrywały swoich twarzy. Ułożyły na pomniku białą komżę, a w dłoń rzeźby włożyły dziecięcą bieliznę. Posąg został przewrócony na przygotowane wcześniej opony. W ten sposób uniknięto jego roztrzaskania.
– Podejmujemy działanie, którego celem jest symboliczne strącenie ze wspólnotowego piedestału fałszywej pamięci i czci osoby Henryka Jankowskiego. Tak wyraża się nasza obywatelska niezgoda na obecność w przestrzeni publicznej zła, pogardy dla drugiego człowieka i jego uprzedmiotowienia, gwałtu na jego wolności i prywatności, braku szacunku dla bólu i gniewu ofiar, wreszcie też – mowy nienawiści. A także bałwochwalczego kultu osób będących sprawcami podobnych czynów – przekazali aktywiści w rozmowie z redakcją Oko.press. Wiemy już, że zostali zatrzymani i przewiezieni na komendę policji.
Zarzuty pod adresem Jankowskiego
Na łamach „Dużego formatu” ukazał się reportaż poświęcony działalności prałata Henryka Jankowskiego. Ksiądz, który zmarł w 2010 roku, był jednym z najbardziej rozpoznawalnych, a zarazem kontrowersyjnych duchownych w Trójmieście. Z tekstu reporterki Bożeny Aksamit dowiadujemy się, że miał się dopuszczać molestowania seksualnego i pedofilii m.in. poprzez całowanie kleryków w usta czy spanie z nastolatkami w jednym łóżku. Kobieta, która sprzątała na plebanii twierdzi, że widziała jak duchowny przytula chłopców i klepie ich po pośladkach.
Najmocniejszy zarzut dotyczy samobójstwa ciężarnej 16-latki, która wyskoczyła z okna. Z informacji reporterki wynika, że dziewczyna była molestowana przez prałata. W liście pożegnalnym miała napisać, że „nie będzie miała dziecka Jankowskiego i być może dopiero teraz ktoś uwierzy, że została zgwałcona”. Jej młodsza koleżanka – Barbara Borowiecka – także twierdzi, że padła ofiarą molestowania. – Był jak bestia (...) Dopadł mnie, gdy szarpałam się z klamką. Dotykał piersi, powiedział, że pokaże mi, co to znaczy od tyłu. Wkładał ręce w majtki i próbował je zdjąć. Nie udało mu się (...) Byłam przerażona, nie rozumiałam, czego chce, co to znaczy od tyłu. A on mówił: Ja ci pokażę, jak się spuścić. Był obleśny. (...) Pamiętam, jak złapał mnie za buzię i próbował otworzyć usta – opowiadała.
Czytaj też:
O pedofilii duchownych w Watykanie. Rozpoczął się historyczny szczyt