W sobotę 23 lutego w godzinach porannych przedstawiciele społecznego komitetu budowy pomnika ks. Jankowskiego ponownie ustawili monument upamiętniający duchownego na ul. Stolaraskiej – podaje Onet.pl. Do sprawy odniósł się, za pośrednictwem mediów społecznościowych, wiceprezydent Gdańska. „Ze złamaniem prawa oraz miejskiej własności, komitet społeczny w asyście Solidarności i przy biernej postawie policji od wczesnego ranka montuje figurę pomnika ks. Jankowskiego” – napisał Piotr Borawski na Twitterze, komentując ponowne ustawienie pomnika duchownego.
Władze miasta i społeczny komitet budowy pomnika o przyszłości monumentu
Kilka dni temu RMF FM podało, że pomnik może wrócić na swoje miejsce. Taką informację przekazał Krzysztof Dośla, szef społecznego komitetu budowy pomnika ks. Jankowskiego, który pełni także funkcję przewodniczącego regionu gdańskiego NSZZ Solidarność. Dośla stwierdził, że koszty ponownego postawienia pomnika powinni pokryć ci, którzy odpowiadają za jego przewrócenie. – Będziemy żądali naprawienia szkody w pełni. Będziemy żądali ścigania tych osób. Mam nadzieję, że nie skończy się na grzywnie – dodał.
Szef komitetu ocenił, że „należy oczekiwać przewracania kolejnych pomników przez chorych z nienawiści ludzi”. – Dla mnie to są zwykli bandyci, którzy na dokładkę nie posiadają elementarnej odwagi. Co to za sztuka przyjść o trzeciej w nocy, wybić komuś szybę, przewrócić pomnik, podpalić mieszkanie, podpalić biuro. To są bohaterowie – ironizował Dośla. – Przykre, że to się dzieje tu i w tym miejscu. Przykre, że dzieje się to w oparciu o brudne, wyssane z palca pomówienie, nie mające potwierdzenia w rzeczywiści i wobec osoby, która nie żyje od dziewięciu lat – podsumował.
Co na to władze miasta?
O tym, że pomnik nie wróci na swoje miejsce, informowały władze Gdańska. Na konferencji prasowej Magdalena Skorupka-Kaczmarek, rzeczniczka p.o. prezydenta Gdańska poinformowała, że rzeźba zostanie przewieziona do magazynu. Wyjaśniała, iż z przyczyn technicznych nie można postawić go z powrotem w tym samym miejscu, gdyż naruszone zostały spodnie wzmocnienia monumentu.
Przebywająca na urlopie pełniąca obowiązki prezydenta Gdańska Aleksandra Dulkiewicz wydała oświadczenie, z którego wynika, że posąg ks. Jankowskiego może już w ogóle nie wrócić. „Nie ma miejsca dla pomnika ks. Henryka Jankowskiego w przestrzeni publicznej Gdańska. Powinien być on usunięty zgodnie z prawem” – podkreślała.
Zarzuty pod adresem Jankowskiego
Na łamach „Dużego formatu” ukazał się reportaż poświęcony działalności prałata Henryka Jankowskiego. Ksiądz, który zmarł w 2010 roku, był jednym z najbardziej rozpoznawalnych, a zarazem kontrowersyjnych duchownych w Trójmieście. Z tekstu reporterki Bożeny Aksamit dowiadujemy się, że miał się dopuszczać molestowania seksualnego i pedofilii m.in. poprzez całowanie kleryków w usta czy spanie z nastolatkami w jednym łóżku. Kobieta, która sprzątała na plebanii twierdzi, że widziała jak duchowny przytula chłopców i klepie ich po pośladkach.
Najmocniejszy zarzut dotyczy samobójstwa ciężarnej 16-latki, która wyskoczyła z okna. Z informacji reporterki wynika, że dziewczyna była molestowana przez prałata. W liście pożegnalnym miała napisać, że „nie będzie miała dziecka Jankowskiego i być może dopiero teraz ktoś uwierzy, że została zgwałcona”. Jej młodsza koleżanka – Barbara Borowiecka – także twierdzi, że padła ofiarą molestowania. – Był jak bestia (...) Dopadł mnie, gdy szarpałam się z klamką. Dotykał piersi, powiedział, że pokaże mi, co to znaczy od tyłu. Wkładał ręce w majtki i próbował je zdjąć. Nie udało mu się (...) Byłam przerażona, nie rozumiałam, czego chce, co to znaczy od tyłu. A on mówił: Ja ci pokażę, jak się spuścić. Był obleśny. (...) Pamiętam, jak złapał mnie za buzię i próbował otworzyć usta – opowiadała.
Czytaj też:
Lech Wałęsa o księdzu Jankowskim. „Był moim przyjacielem i tak pozostanie”