Odkąd Kazimierz Marcinkiewicz związał się z Isabel Olchowicz, życie prywatne byłego premiera często jest tematem medialnych plotek i spekulacji. Tabloidy ze szczegółami relacjonowały rozwód pary. Pisano również o tym, że była żona Marcinkiewicza pozwała polityka i wyliczyła, że jest jej winien 112 tysięcy złotych tytułem niezapłaconych alimentów. Marcinkiewicz postanowił wydać w tej sprawie oświadczenie. „Niestety od 4 lat zalewa mnie fala hejtu, szkalowania, kłamstw i pomówień ze strony mojej byłej żony, od której odszedłem 6 lat temu. Myślałem, że z czasem to minie. Niestety była żona stała się moim stalkerem” – stwierdził były premier.
Marcinkiewicz przyznał, że faktycznie zalega z zasądzoną żonie pomocą finansową. Pracuję na własny rachunek bardzie cieżko i intensywnie. Nie mam jednak stałej comiesięcznej pensji. Pracuję nad kilkudziesięcioma projektami na success fee. W ostatnim roku nie miałem dużych sukcesów. Każdym sukcesem dzieliłem się sprawiedliwie, ale zaległości się powiększały. Stalkerka o tym wie, bo odpowiednie dokumenty przedstawiłem sądowi oraz wielokrotnie ją o tym informowałem. Gdy którykolwiek projekt doprowadzę do końca, rozliczę się z zaległości – zapewnił.
W dalszej części oświadczenie stwierdził, że wcześniej płacił należności regularnie, a mimo tego był hejtowany. Byłem odsądzany od czci i wiary. Ukazało się kilkaset, tak kilkaset szkalujących mnie tekstów. Nie ma takiego drugiego przypadku w Polsce, ale chyba też na świecie. Przekroczono wszelkie możliwe granice. Ja milczałem – przypomniał.
Przykro mi, że muszę to upublicznić. Milczałem wiele lat, starałem się normalnie żyć i pracować, ale wiem że stalkera nic nie powstrzyma. Przykro mi także, że politycy i dziennikarze, którzy jedyną wiedzę czerpią ze sprzedawanych przez stalkerkę szmatławcom kłamliwych informacji, ferują niesprawiedliwe wyroki – podsumował były szef polskiego rządu.
Czytaj też:
Słowa Szczerskiego wywołały burzę. Prezydencki minister przeprasza