Jak poinformował Marek Makara, ojciec Amelki Cezary, skontaktował się z nim w czwartek 7 marca. Mediator podał, że dziecko zostało dwa lata temu uprowadzone z Niemiec przez matkę i babcię. – Tatuś walczył bardzo nieskutecznie z polskim systemem prawnym. Jego desperacja doprowadziła do odebrania dziecka, niestety siłowego, z czym nie mogliśmy się do końca zgodzić – tłumaczył. – Musieliśmy akcję przeprowadzić tak, żeby dziecku ani nikomu nic się nie stało. Szczególnie zależało nam też na ojcu, który był bardzo szykanowany – dodał.
Z relacji Makary wynika, że ojciec dziecka chciał dziś przekazać matkę Amelki na policję, a z dzieckiem udać się w kierunku Niemiec. – Próbowaliśmy wynegocjować, aby również dziecko zostało – zdradził. – W pewnym momencie doszło do dziwnego incydentu. Człowiek, który był z panem Czarkiem, wynajęty jako ochroniarz przez niego, zmienił zdanie, po czym zaatakował gazem pana Czarka i następnie udał się w kierunku Łomży, gdzie doszło do zatrzymania przez policję – wyjaśnił.
Jak podał mediator, w czwartek w Białymstoku matka wcale nie została wraz z dzieckiem wciągnięta do samochodu, a sprawcy nie mieli kominiarek. Wiadomo o tym, ponieważ całą sytuację nagrał jeden z kierowców autobusu miejskiego. Makara zaznaczył, że kobieta dobrowolnie wsiadła do samochodu. – Mamy nagranie, gdzie matka normalnie rozmawia, przekazuje informacje, że udają się teraz do domu do Niemiec, tak przynajmniej wywnioskowaliśmy z jej wypowiedzi – dodał. – Pan Czarek nigdy, przenigdy, nie stosował przemocy psychicznej ani fizycznej na matce dzieci. Jest to historia zmyślona przez babcię dziecka – podkreślił Makara.
Czytaj też:
Odnaleziono zaginioną Amelkę i jej matkę. Zatrzymano obu porywaczy