Czy Kaja Godek ma już kompetencje i wiedzę, by zasiadać w Parlamencie Europejskim? Pani wie, czym się różni Rada Europejska od Rady Unii Europejskiej? – pytał Robert Mazurek w RMF FM. – Tak, Rada Europy to w ogóle nie jest organ unijny – odparła Godek przywołując inną instytucje niż dwie wymienione przez dziennikarza.
Gdy Mazurek doprecyzował, że o Radę Europy nie pytał, Godek stwierdziła, że „jeżeli zaczniemy zadawać sobie takie pytanie, to rzeczywiście może wyjść, że czegoś nie wiem”. – Ale co z tego? Idziemy do PE z konkretnymi postulatami. Pan mnie przepytuje o rzeczy, które w ogóle nie dotyczą pracy Parlamentu Europejskiego. Co mają posłowie PE do zebrania ministrów państw członkowskich? – mówiła działaczka prolife. – Proszę nie robić ze mnie głupiej kobiety, bo reaguję na to alergicznie – dodała. Pytana o swoje kompetencje oceniła, że „kierowała przez lata organizacjami społecznymi, które zajmowały się oczywiście kampaniami społecznymi, ale również wchodziły w przestrzeń polityczną”.
„W Parlamencie Europejskim jest bardzo silne lobby aborcyjne”
W ocenie Godek „w Parlamencie Europejskim jest bardzo silne lobby aborcyjne, które naciska na kraje narodowe, żeby upowszechniały aborcję – również te kraje, które mają tak, jak Polska np., w konstytucji zapisaną ochronę życia”. – Cały czas jest presja polityczna, żeby tę ochronę życia rozmontować. Jest również presja polityczna na to, żeby nie uchwalać ustaw uszczelniających ustawę – tłumaczyła.
Działaczka przyznała, że w PE chciałaby zasiadać w komisji FEMM do spraw kobiet i równouprawnienia. – Ona jest dominowana przez feministki. Brakuje tam głosu kobiet. Komisja ta jest w tej chwili lobbowana przez aborcjonistki i one się zajmują głównie tym. I nikt ich nie hamuje. Nikt – mówiła Godek.
Czytaj też:
Godek o dzieciach poczętych w wyniku gwałtu. Zaskakująca teoria