Mirosław G. oskarżany był o nieumyślne spowodowanie śmierci pacjenta. Sąd Najwyższy w swoim wyroku oparł się na dwóch argumentach. Stwierdził „brak odpowiedniego materiału dowodowego, z którego można byłoby wnosić o obowiązku podjęcia tego zachowania, które było w akcie oskarżenia” oraz niemożność ustalenia powiązania między zaniechaniem G., a śmiercią pacjenta.
Zarzuty prokuratury dotyczyły operacji przeprowadzonej w 2006 roku. Stan Floriana M. po czterech dniach od zabiegu uległ pogorszeniu. Okazało się, że w jego sercu pozostawiono gazik wykorzystywany przy operacji. Zdaniem oskarżycieli Mirosław G. za późno podjął decyzję o ponownym operowaniu pacjenta, który krótko później zmarł.
Sąd Najwyższy zwracał uwagę, że zarzut stawiany lekarzowi jest bardzo konkretny i wymagał udowodnienia, że lekarz miał obowiązek zarządzić badania na obecność ciała obcego w organizmie. W uzasadnieniu podkreślano, że ma to być obowiązek natury prawnej. Obrona kardiochirurga zwracała uwagę, że Mirosław G. jedynie zoperował pacjenta, a kwestia opieki na oddziale intensywnej terapii należała już do innych lekarzy. Podkreślono przy tym, że wciąż nie oznacza to, że jakikolwiek lekarz ponosi odpowiedzialność, ponieważ pacjent był bardzo chorą osobą i mógł umrzeć nawet po przeprowadzeniu idealnej operacji.
Pamiętna wypowiedź ministra sprawiedliwości
Gdy w lutym 2007 r. CBA zatrzymała ordynatora kardiochirurgii ze szpitala MSWiA w Warszawie, a dwa dni później sąd go aresztował, informację i film z zatrzymania ujawniono na wspólnej konferencji Ziobry i szefa CBA Mariusza Kamińskiego. Lekarzowi zarzucono m.in. korupcję i zabójstwo pacjenta. Mówiąc o aresztowaniu, Zbigniew Ziobro oświadczył, że „już nikt nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie”.
Lekarz spędził w areszcie trzy miesiące, po których sąd apelacyjny nakazał zwolnienie go, uznając zarzut zabójstwa za mocno wątpliwy. Śledztwo w tamtej sprawie zostało umorzone – sąd stwierdził, że kardiochirurg nie chciał zabijać, lecz ratował pacjentów.
Za słowa ministra, dr G. wytoczył mu cywilny proces o ochronę dóbr osobistych. Wygrał go w obu instancjach. Sąd Apelacyjny w Krakowie nakazał Ziobrze przeprosić kardiochirurga w trzech stacjach telewizyjnych i zapłacić mu 30 tys. zł zadośćuczynienia.
Czytaj też:
Minister Ziobro wyhoduje bestie. Chce zaostrzyć kary dla małoletnich i młodocianych przestępców