„Po śmierci mojego męża Pawła Adamowicza, zamordowanego 13 stycznia tego roku, otrzymałam mnóstwo listów z wyrazami współczucia i słowami otuchy. Wiele osób zwróciło się do mnie za pośrednictwem portali społecznościowych, a inni w publicznych oświadczeniach potępili to, co się stało” – napisała Magdalena Adamowicz w liście otwartym, który opublikowała na Twitterze.
„Łzami nigdy nikt nie nakręcił zegarka, ani też nie puścił w ruch maszyny”
W dalszej części poinformowała, że potrzebowała czasu, aby „ochłonąć i zastanowić się, co zrobić z doświadczeniem tragedii”. „Czy pozostawić je tylko dla siebie, czy podzielić się tym z innymi? Uznałam, że zamiast w domowym zaciszu podtrzymywać ból i żal, które noszę głęboko w sercu, będę publicznie nawoływać do powstrzymania fali nienawiści, jaka dotyka wiele osób. Chcę w ten sposób dodać otuchy tym wszystkim, którzy tak jak ja są przerażeni narastającą agresją w stosunkach między ludźmi, ale czują się bezradni. Im wszystkim chcę przypomnieć słowa Dickensa: »Łzami nigdy nikt nie nakręcił zegarka, ani też nie puścił w ruch maszyny«. Postanowiłam włączyć się do życia publicznego nie po to, aby poruszać sumienia ludzi swoimi łzami, lecz po to, aby wraz z innymi pokazać, że nie poddamy się logice nienawiści, nietolerancji i nieufności” – napisała żona zamordowanego prezydenta Gdańska.
Czytaj też:
Ochojska i Adamowicz na listach Koalicji Europejskiej do PE. Grzegorz Schetyna odsłonił karty
Walka z mową nienawiści
Magdalena Adamowicz zaznaczyła, że jest „już najwyższa pora, by systemowo i bezkompromisowo sprzymierzyć się w walce z mową nienawiści”. Zaapelowała także do liderów życia politycznego, naukowego, religijnego, aktywistów i działaczy społecznych. „Nie możecie, nie możemy udawać, że język nienawiści nas nie dotyczy, że to się dzieje poza nami. Jesteście, jesteśmy, my wszyscy i każde z nas z osobna, odpowiedzialni za postawienie tamy mowie, która niesie pogardę, ból i śmierć. Każde z nas musi zacząć od siebie, każde z nas musi pojedynczo, ale całą mocą swojego ducha postawić tamę złu. Jednak by zmiana stała się rzeczywista, »NIE NIENAWIŚCI!« – muszą powiedzieć głośno światowe autorytety. »NIE!« – muszą wykrzyczeć politycy, publicyści i duchowni. Muszą uderzyć się w piersi za każde nieopatrznie rzucone nienawistne słowo” – czytamy.
„Uczynię wszystko, żeby zrealizować idee mojego męża”
Adamowicz podkreśliła, że wolność słowa ma swoje granice. „Wszyscy zgodzimy się, że wolność, także wolność słowa, jest fundamentem demokratycznego państwa prawa. Wolność jest naszym wspólnym fundamentem! Ale wyłącznie wolność słowa nieczyniąca zła drugiemu człowiekowi. Wolność niosąca zło nie jest wolnością – jest nienawiścią. Dlatego należy wprowadzić rozwiązania, które pozwolą zatrzymać nienawiść i jej zapobiegać” – napisała w dalszej części listu.
„Uczynię wszystko, żeby zrealizować idee mojego męża, który poświęcił życie budowie otwartego, solidarnego, demokratycznego i wolnego od nienawiści Gdańska. Chciał tego dla Polski, chciał tego dla Europy. Wyobraźmy sobie świat bez nienawiści! Musimy zacząć go budować! Już teraz, dzisiaj, każdego dnia. Wszyscy! Razem!” – zaapelowała Magdalena Adamowicz.
Czytaj też:
Wszczęto dochodzenie ws. obraźliwych komentarzy po śmierci Szczypińskiej