W 2012 roku Mariusz K., który wówczas był wikariuszem w Jemielnicy w woj. opolskim, miał molestować Dariusza Kołodzieja. Jak podaje tvn24.pl, duchowny przyznał się do winy. Ten przypadek wykorzystania seksualnego opisano w raporcie fundacji „Nie lękajcie się”.
We wtorek Kołodziej opowiedział o tym, czego doświadczył na konferencji w Sejmie. Mężczyzna uważa, że biskup opolski ks. Andrzej Czaja zaniechał działania w tej sprawie. – Księże biskupie, mój szacunek do ciebie nie istnieje w tym momencie, wszystkie twoje kłamstwa, wszystkie twoje zaprzeczenia, które robisz... Przyjeżdżasz do naszej parafii w Jemielnicy, odprawiasz drogę krzyżową, przepraszasz parafian za to, co się stało. Kiedy przeprosisz mnie? Po co przepraszać parafian? – powiedział Kołodziej.
„Kazali mnie i mojej przyjaciółce złożyć przysięgę”
Jak podaje Gazeta.pl, w oświadczeniu ks. Joachima Kobienia, rzecznika prasowego Kurii Diecezjalnej w Opolu, podano, że „biskup opolski informował rodzinę pokrzywdzonego o możliwości zgłoszenia przestępstwa do prokuratury, jednakże wyraźną wolą najbliższych było zachowanie daleko idącej dyskrecji w tej sprawie ze względu na dobro pokrzywdzonego”. W związku z tym o całej sprawie nie został poinformowany proboszcz parafii. Inną wersję przedstawia jednak matka Dariusza Kołodzieja. – Zamknęli nam usta. Kazali mnie i mojej przyjaciółce złożyć przysięgę pod Krzyżem, z jedną ręką na sercu, z drugą na Piśmie Świętym, że nie możemy o tej sprawie nikomu powiedzieć, że nie może to wyjść poza mury tego budynku – powiedziała w Sejmie.
Biskup przeprasza
„Gorzkie słowa, jakie Pan skierował, wraz z mamą, w moją stronę, staram się zrozumieć i odczytuję je jako wyraz ogromnego bólu i cierpienia, i wielkiej traumy, które są pochodną straszliwego czynu pedofilii, którego dopuścił się wobec Pana, ks. Mariusz” – napisał biskup Czaja w liście otwartym. „Z całego serca przepraszam Pana, podobnie jak w naszym pierwszym spotkaniu i w liście pasterskim, za to, czego dopuścił się wobec Pana ks. Mariusz. Przepraszam za wielką krzywdę, którą Panu wyrządził dopuszczając się przestępstwa pedofilii. Przykro mi też, że podjęta droga dyskrecji przysporzyła Panu, jeszcze więcej bólu i cierpienia” – dodał duchowny.
Pokrzywdzony komentuje
Dariusz Kołodziej odniósł się do listu otwartego, który opublikował biskup. – Wolałbym się z nim osobiście spotkać i wtedy o tym porozmawiać. Na pewno biskupowi jest wygodniej pójść do mediów, do radia, bo ma taką możliwość i wystosować taki list – stwierdził. – Jeśli ktoś szczerze żałuje i chce przeprosić, to nie czyta tego i sobie tego nie przygotowuje wcześniej, a mówi prosto z serca – dodał.
Biskup w liście otwartym podkreślił, że żałuje, że Dariusz Kołodziej odwołał spotkanie, o które prosił w Środę Popielcową. – Wychodzi teraz, że to biskup mnie zaprasza do siebie, a ja odrzucam to spotkanie – skomentował Dariusz Konieczny. Twierdzi, że zabiegał o spotkanie już dwa tygodnie temu. – Przeprosiny zawsze jestem w stanie przyjąć. Myślę, że nie ma na świecie takiej rzeczy, której można by było nie przebaczyć. Jeśli ktoś faktycznie przeprasza z całego serca, to takie przeprosiny są dla mnie ważne – powiedział Dariusz Konieczny.
Czytaj też:
Homoseksualiści wrogami polskości? Taka teza padła na antenie radia publicznego