Jeszcze na początku marca Stanisław Tyszka deklarował w Polskim Radiu, że „Kukiz'15 ogłosi listy do PE szybciej niż Koalicja Europejska”. Mijają jednak kolejne dni, a zapowiedź wicemarszałka Sejmu nie ma odzwierciedlenia w rzeczywistości. – Możemy nie zebrać wymaganej liczby podpisów pod listami do PE. Dlatego nie przedstawiliśmy jeszcze list wyborczych. Nie ma dziś w naszej formacji przekonania, że podpisy uda się zebrać w wymaganym terminie – powiedział Wirtualnej Polsce anonimowy poseł Kukiz'15. Stwierdził, że taka porażka wizerunkowa byłaby po prostu „kompromitująca”. – Odeszli od nas narodowcy i nie ma komu tych podpisów zbierać – dodał parlamentarzysta.
„To będzie nasz koniec w polityce”
Inny z polityków ruchu stwierdził, że „chętni na listy są, tyle że podpisów nie ma”. Kolejny poseł Kukiz'15 przypomniał, że „kpiono z Marka Jurka, że został »wydyndany« przez Kukiza”. – Paweł był pewny siebie, ostatecznie uznał, że Jurek jest mu do niczego nie potrzebny. Dziś nie ma pewności, że Kukiz'15 w ogóle wystartuje w wyborach do PE. Jeśli tak się stanie, bo nie uda nam się zebrać podpisów, to będziemy gasić światło. Bo to będzie nasz koniec w polityce – dodał.
Sytuację można jeszcze poprawić. Członkowie ruchu muszą zebrać podpisy do połowy kwietnia. Potrzebują ich minimum 10 tys. w co najmniej siedmiu z trzynastu okręgów wyborczych.
Czytaj też:
Aktorzy występują przeciw minister edukacji. „Anna Zalewska nie może otrzymać mandatu europosła”